1. Zagubiony |18+| rozdział 27


    Data: 29.11.2019, Autor: elenawest

    - Nigdy nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę... Czy usłyszę — powiedział Buck ochrypłym od emocji głosem, gdy nagranie się skończyło. - A tymczasem Steve zrobił dla mnie naprawdę wiele... I będę mu za to wdzięczny do końca życia.
    
    - Naprawdę nie rozumiem tylko, dlaczego to nie ty otrzymałeś jego tarczę, tylko Sam. Znaczy, ja do niego nic nie mam, ale to ty jesteś najlepszym przyjacielem Steve'a... - zauważyła, delikatnie masując mu spięte ramiona. Poruszył głową na boki, chcąc rozluźnić szyję i kark, w który otrzymał od niej czuły pocałunek. Ta kobieta była niebywała. Pomimo krzywd, jakie jej wyrządził na początku ich "znajomości", wciąż go kochała i to było dla niego najbardziej zaskakujące.
    
    - Wiesz... Kiedyś Steve opowiedział mi, jak wyglądał ten cały zabieg, któremu go poddano, a także o nocy przed nim samym. Podobno lekarz, który zgodził się na to całe szaleństwo, który dopuścił Steve'a do wojska, powiedział mu, że do eksperymentu potrzebuje dobrego człowieka, a nie idealnego żołnierza... Więc wybór Steve'a był oczywisty. Poza tym teraz, gdy was wreszcie odzyskałem, nie chcę brać na siebie dodatkowych obowiązków, które mogłyby mnie od was oderwać na dłuższy czas. Poza tym wciąż jeszcze nie jest ze mną do końca w porządku. Wciąż mam w pamięci zbyt wiele białych plam... A ludzie łatwiej zaufają Samowi, niż człowiekowi, przez którego kiedyś cierpieli.
    
    - Przecież nie jesteś już Zimowym Żołnierzem — zauważyła przytomnie, całując go w skroń. Przyciągnął ...
    ... ją sobie na kolana i objął w pasie.
    
    - To nie ma znaczenia — pokręcił głową. - Ludzie pamiętają i wolę nie ryzykować. Naprawdę, tak będzie lepiej. Chcę spędzać czas z tobą i córką. Jestem pewny, że wasza obecność przy mnie zdecydowanie mi pomoże.
    
    - Jesteś uroczy — uśmiechnęła się promiennie, zarzucając mu ramiona na szyję i całując go czule. Mruknął jej w usta w odpowiedzi, błądząc dłońmi po jej plecach.
    
    - Jeszcze nikt tak o mnie nigdy nie mówił — przyznał, gdy w końcu oderwał się od niej z wyraźną niechęcią, że muszą przestać.
    
    - Doprawdy? Nawet inne kobiety? - zdumiała się.
    
    - Jakie inne? Anno, przecież jesteś tylko ty, kochanie. Poza tym, gdzie miałbym jakieś spotkać i kiedy? Dopiero wróciłem...
    
    - Hej, Bucky, spokojnie — pogładziła go po policzku, uśmiechając się do niego lekko. - Chodzi mi o czasy przed twoim zaginięciem, o lata czterdzieste.
    
    - Nie pamiętam ich zbyt dobrze — wymamrotał. - To odległe, mgliste wspomnienia, do których niezbyt chętnie wracam.
    
    - Dlaczego?
    
    - Mój ojciec był pijakiem i to go w końcu zgubiło. Zachlał się na śmierć. Poza tym był uwielbiającym przemoc skurwielem, który nas lał, gdy za dużo wypił. Lub za mało.
    
    - Was? - szepnęła.
    
    - Mnie i matkę.
    
    - Jaka ona była? - usiadła wygodniej na jego kolanach.
    
    - Moja matka?... Nie pamiętam jej zbyt dobrze, ale... - zamilkł na chwilę, myśląc intensywnie. - Była... ładna. Ale smutna i często płakała. Przez niego. Nie było jej łatwo, przez ojca wciąż brakowało nam pieniędzy, ...
«1234»