1. Obietnica ognia (Sługa płomieni 3)


    Data: 01.12.2019, Autor: nefer

    ... życzył sobie ubicia akurat takiego, wyjątkowego okazu. Pani Rianna nie przejawiała jednak podobnych wątpliwości. W księstwie Dalekiej Północy tury występowały częściej i nadal polowano na nie bez żadnych skrupułów. Zapowiadało się szczególne widowisko i nie potrafiłby odmówić swojej pani oraz małżonce podobnego łupu. A Mrok i Waris musieli przecież zatrzeć pamięć poprzedniej porażki.
    
    Obydwie łowczynie wypuściły swoich podopiecznych. Czarny lampart, nadal głodny, ruszył szybciej i pierwszy dopadł byka. Gdy próbował skoczyć ofierze do gardła, tur wykonał zamaszysty ruch głową, odganiając drapieżcę potężnymi rogami. Jeden z nich omal nie zahaczył przeciwnika. Mrok z trudem uniknął ciosu, tylko dzięki prawdziwie kociej zręczności. Tę chwilę wykorzystał Duch, dopadając starego króla puszczy z przeciwnej strony i wbijając zęby w jego szyję. Gruba skóra i potężne mięśnie ochroniły jednak krtań i tętnicę. Tur zamachnął się raz jeszcze, usiłując zrzucić irbisa na ziemię, gdzie mógłby podeptać go kopytami. Cętkowana sylwetka śnieżnej pantery zatoczyła szeroki łuk w powietrzu, łowca zdołał jednak utrzymać chwyt. Tymczasem Mrok skoczył ponownie i dosięgnął teraz gardła. Byk rzucił się w bok, z mniejszym już jednak animuszem. Popłynęła krew, plamiąc na czerwono śnieg. Kolejnym, rozpaczliwym zamachem ranne zwierzę strąciło wreszcie Ducha, któremu najwidoczniej zabrakło już siły. Upadł jednak miękko i odskoczył. Tur nie potrafił wykorzystać tego sukcesu, na jego szyi zaciskał bowiem ...
    ... zęby Mrok. Polało się więcej posoki. Następny rzut głowy okazał się słabszy. Czarny łowca nie tylko utrzymał chwyt, ale chyba nawet go wzmocnił. Król puszczy stanął, pochylając głowę pod ciężarem wielkiego kota. Zaryczał z bólu, wciąż tracił krew. Irbis odzyskał szybko animusz po upadku i przyłączył się do towarzysza, atakując z przeciwnej strony nieruchomego przeciwnika. Przednie nogi przygiętego podwójnym obciążeniem byka załamały się w kolanach i tur powoli osunął się na śnieg. Już wiedział, że przegrał. Obydwaj drapieżcy nie dali mu teraz żadnej szansy i po chwili martwe ciało potężnego zwierzęcia spoczęło na stratowanym kopytami śniegu.
    
    - Co za walka! - zawołała pani Rianna. - Godna prawdziwie królewskich, co ja mówię, cesarskich łowów. Czy twoja Bazylissa poluje w Chrysopolis w równie szlachetny sposób?
    
    Ostatnie słowa skierowała do ambasadora poganiając już Kruka i nie czekając odpowiedzi. Podjechała do miejsca upadku tura przed łowczyniami, Duch i Mrok wydawały się jednak zbyt zmęczone aby okazać gniew lub wrogość. Księżna osobiście rozcięła skórę byka i wykroiła kawałki mięsa z zadu zwierzęcia, rzucając je obydwu kotom. Było zapewne łykowate i nie tak smaczne jak delikatne kąski oferowane przez młodego jelonka, zwycięzcy zasłużyli jednak na nagrodę. Kina i Waris uważały tak samo, pozwoliły swoim podopiecznym nasycić się w spokoju i dopiero wówczas nałożyły im kaptury oraz wzięły drapieżców na smycze, obdarzając ich w zamian pieszczotami dłoni. Triumfujące koty ...
«12...91011...24»