1. Obietnica ognia (Sługa płomieni 3)


    Data: 01.12.2019, Autor: nefer

    ... z bólu.
    
    - Ależ książę, przecież marzysz o złożeniu takiego hołdu. Pisałeś o tym w swoich wierszach. Wyobraź sobie, że stoi przed tobą sama Cesarzowa i uderz czołem o ziemię! - Kina odezwała się bardzo życzliwym głosem.
    
    Chcąc uniknąć kolejnego ciosu batem odruchowo spełnił polecenie, przyciskając twarz do kamieni posadzki.
    
    - Bardzo dobrze! - pochwaliła rzekoma Pani Połowy Świata. - Okażę teraz szczególna łaskę i pozwolę ci ucałować stopy Bazylissy.
    
    Wspomniał obietnice składane pani Riannie i zdołał się powstrzymać, pomimo narastającego bólu oraz podniecenia. Waris smagnęła dwukrotnie batem, nie próbując już osłabiać mocy uderzeń.
    
    - Ależ on to zrobi, przecież dokładnie tego właśnie pragnie... Czyż nie tak, mój książę? Trzeba cię tylko odpowiednio zachęcić. Niekoniecznie przy pomocy samej chłosty.
    
    Złotoskóra nadal okazywała życzliwość, niczym nieco krnąbrnemu, ale zarazem ulubionemu podopiecznemu. Waris przejawiała mniejszą wyrozumiałość. Wsparła stopę na jego ramieniu po czym pchnęła z całej siły. Zdążył poczuć dotkliwe ukłucie obcasa, na szczęście nie tak ostrego jak te przy ulubionych butach pani Rianny, po czym przewrócił się na plecy. Zanim zdołał się w jakikolwiek sposób pozbierać, łowczyni usiadła na wyciągniętych nogach więźnia. Leżąc na własnych, skrępowanych ramionach, unieruchomiony, nie mógł w tej chwili zdziałać zbyt wiele. Wcale nie miał zresztą pewności, czy w ogóle pragnie się bronić. Tym bardziej, że Kina przydepnęła odsłonięte gardło. ...
    ... Ostrożnie, nie zamierzając uczynić większej krzywdy, ale przesłanie było zupełnie jasne. Zamarł, usiłując wykorzystać okazję, by zajrzeć pod fałdy długiej, brokatowej sukni rzekomej cesarzowej. Wydało mu się, że nie nałożyła żadnej bielizny, co zresztą wcale w tej sytuacji nie dziwiło. Złotoskóra rzuciła jakieś polecenie w nieznanym mu języku, na co Waris rozpięła klamrę jego pasa i ściągnęła spodnie do wysokości kolan. Naturalnym porządkiem rzeczy przyszła następnie kolej na gatki.
    
    Nie mógł dostrzec zdumienia na twarzy obydwu kobiet ale usłyszał je w ich głosach, gdy wymieniały niezrozumiałe zdania, naradzając się zapewne, co z tym wszystkim począć. Najwidoczniej na taką okoliczność nie otrzymały instrukcji ani od Najjaśniejszej Damareny, ani od ambasadora Demetriusza. Dziewczyna z Południa zręcznymi palcami dokładnie obmacała skuwający genitalia przyrząd, wzbudzając przy tej okazji silne, ale ukarane natychmiastowym bólem podniecenie więźnia. Wypowiedziała jeszcze kilka obco brzmiących słów i pokręciła głową. Mógł to ujrzeć, gdyż zaaferowana "cesarzowa” cofnęła stopę. Waris przyznawała zapewne, że nie zdoła uwolnić przyrodzenia jeńca bez użycia klucza. A ten, zawieszony na złotym łańcuszku, spoczywał w tej chwili pomiędzy piersiami pani Rianny. Musiał podziwiać intuicję żony, nie potrafił jednak zdecydować, czy cieszy się z tego faktu, czy też odczuwa żal i smutek. Pozostawała nadto kwestia, czy łowczynie albo obserwujący może tę scenę Demetriusz domyślą się, gdzie należy tego ...
«12...161718...24»