1. Obietnica ognia (Sługa płomieni 3)


    Data: 01.12.2019, Autor: nefer

    ... największy gniew? A może tylko ten gniew udawała? Nie zmieniało to faktu, że ponownie na wpół zwisał, na wpół stał na wyciągniętych palcach nóg, czując narastający ból ramion. Obydwie oprawczynie, które miały być rzekomo przeznaczonym dla niego upominkiem, opuściły pospiesznie izbę, nadal nie wypowiadając do swego więźnia żadnego zrozumiałego słowa.
    
    Czekał tak w półmroku. Przecież prędzej czy później będą musieli go uwolnić. Ani ambasador, ani cesarzowa nie mogli być tak głupi, by planować morderstwo albo porwanie. To nie miałoby żadnego sensu i tylko zaszkodziło dworowi w Chrysopolis. Wszyscy wiedzieli, że razem z księżną przyjął zaproszenie na prywatny bankiet wydawany przez posła. Właśnie, co z panią Rianną? Czy nadal spała? Czy groziło jej jakieś niebezpieczeństwo? Może w tej akurat chwili obszukiwano ją, chcąc odnaleźć wiadomy klucz? Jeżeli ten cały Demetriusz ośmieli się uczynić to osobiście, to nieważne, ambasador czy nie, odeśle jego głowę na dwór Pani Połowy Świata w tej samej skrzyni, w której otrzymał księgi. A potem niech dzieje się, co chce. Sojusznicy z Południa tylko pochwalą taki uczynek i chętnie przyjmą w swoje szeregi kontyngenty z dwóch jeszcze księstw. A poprowadzi je osobiście on sam.
    
    Te gniewne, ale w danej chwili jałowe rozważania przerwał ponowny odgłos otwieranych drzwi. Do piwnicy wróciła Waris. Wróciła sama. Odziana identycznie jak poprzednio, oprócz bicza niosła jakieś zawiniątko.
    
    - To jeszcze nie koniec, książę. Spróbujemy teraz ...
    ... inaczej.
    
    Okazało się, że zabrała ze sobą jeden z worków, które razem z Kiną nakładały na głowy swoich panter aby pozbawić je zdolności widzenia i poskromić. Chociaż próbował się szarpać, nie zdołał uniknąć swego losu. Niewygodna pozycja pozbawiała siły, a długonoga dziewczyna z Południa okazała się wystarczająco rosła aby sięgnąć na odpowiednią wysokość. Po chwili miał już kaptur na głowie i stracił zdolność widzenia. Dolne krawędzie worka obszyto skórzanym paskiem, wyposażonym w klamrę. Zapięta, nie pozwalała zrzucić grubej, gęsto tkanej materii. Nie potrafiły uczynić tego drapieżne koty, ze skrępowanymi na plecach dłońmi nie potrafił i on sam. Na szczęście, na wysokości ust uczyniono przerwę, umożliwiającą swobodne oddychanie. Gdy tak stał pogrążony w ciemnościach, usłyszał kolejne kroki. Stukot obcasów zdradzał kobietę. Co teraz wymyśliły Kina i Waris? Czy z pomocą Demetriusza albo też same zdobyły klucz?
    
    Okazało się, że nie. Albo też nie zamierzały czynić z niego natychmiastowego użytku.
    
    - Skoro nie chciałeś oddać należnego hołdu Najjaśniejszej Bazylissie jako wytwornej damie, uczynisz to teraz jako łowczyni – odezwała się Waris. - Tym razem to ja odegram rolę Dostojnej Pani, a Kina posłuży pomocą. Takie otrzymałyśmy rozkazy. Aby ułatwić ci zadanie, książę, pozbawiłam cię chwilowo wzroku. Tym łatwiej wyobrazisz sobie, że całujesz buty swojej Władczyni.
    
    Któraś z dziewczyn poluzowała sznur, podczas gdy druga przypięła do obroży na jego szyi smycz. Musiała to uczynić ...
«12...181920...24»