W drodze do igrzysk (III)
Data: 05.12.2019,
Kategorie:
sport,
Zdrada
różne,
Masturbacja
Romantyczne
Autor: CichyPisarz
... czyniły tego, by ją pieścić, a bardziej kierował nimi zwierzęcy instynkt. Tak, zazwyczaj przemieszczały się po drodze od cipki do cycków, lub od tyłka po ramiona. Ale nie po to kładł ręce na barkach Roxy, by je gładzić, masować, by sprawić jej przyjemność, a tylko po to, by stabilniej trzymać poruszającej się ciało partnerki, by ta z nim współgrała, by przyjemność dostarczyć sobie. Ale przecież na początku starał się ją całować, chciał tego, tu nie mogła mu niczego zarzucić, to ona jakby w tej materii go zbywała. Czasem prawie na siłę wciskał język w jej usta, a ona z większym, lub mniejszym, zapałem odwzajemniała te nasycone namiętnością starania, by nagle uciec ustami pod pretekstem wzięcia wdechu. Po długich rozmyślaniach, kiedy narzeczona się odświeżała, doszedł do wniosku, że seks pozbawiony był emocji i magii, które może jemu na początku przyświecały, ale drugiej stronie chyba już nie. Pewnie ma zły dzień - podsumował i usiadł na łóżku, by odnaleźć oczami slipy i je założyć.
Roksana wyszła z łazienki już ubrana w bieliznę - stylowy czarny sportowy zestaw. Pięknie te szmatki opinały jej zgrabne ciało. Piersi (w jego ocenie) mogłaby mieć większe, ale pośladki miała wręcz cudowne. Chyba dlatego tak go kręciły, bo były masywniejsze i tak pięknie ukształtowane, że aż pragnął je wciąż klepać i gładzić, i tak w kółko na zmianę. Kobieta miała minę, którą on dobrze znał z chwil nieuzasadnionych fochów. Dlatego nic nie mówiła, tylko przybierała taki wyraz twarzy i długo ...
... szukała jakichś ciuchów. Mówiąc coś do Fabiana i szukając przy tym ubrań w szafie, ukrywała rozczarowanie, konsternację, a najbardziej pretensje do siebie, że dziś ma taki nastrój. Przecież powinna się cieszyć z przyjazdu partnera, który dla niej pokonał ponad trzysta kilometrów, by spędzić z nią weekend, tak naprawdę jeden dzień, bo jutro musi już wracać. Nawet bukiet kwiatów jej przywiózł. Ale nie potrafiła się rozluźnić. Nie tutaj, nie w miejscu, gdzie prowadziła jakby odrębna ścieżka jej życia, gdzie aspiracje, kariera, sportowe cele były najważniejsze. To była jej autonomiczna kraina.
Ten pokój widział wiele jej tęsknot, ściany wielokrotnie słyszały szeptane imię narzeczonego, szczególnie w momentach przeżywania ekstazy. Tylko ona wiedziała, że wołając w ten sposób do swojego kochanka, robiła to z czystej poprawności, próbowała zaklinać rzeczywistość, tak maskowała pragnienia, bo w głębi duszy myślała o kimś innym. I chyba to determinowało teraz jej zachowanie i nastrój. Bała się tej świadomości.
Szli deptakiem z szarej i czerwonej kostki betonowej w stronę stanicy wodnej, by zobaczył gdzie spędza sporą część czasu jego narzeczona, kiedy Roksana zauważyła w oddali koleżanki z ekipy. Objęła czule Fabiana. Z uśmiechem na ustach wsunęła rękę pod jego ramię i położyła ją na jego dalszym biodrze, głowę przechyliła i trąciła nią tors i bark. Szli tak przez chwilę, jakby byli wzorem romantycznie usposobionej pary z familijnych filmów. Zaczęła też mówić coś wesołego. Tak bardzo ...