-
Wróć : Piorun (I)
Data: 10.12.2019, Kategorie: bez seksu, góry, impreza, młodzież, nienawiść, Autor: Adrenalinaaa
Jak określić to co zdarzyło się mojej kuzynce? Zakochanie, zauroczenie? Przecież Jowita nigdy taka nie była. Nie należała do słodkich dziewczynek z lukrowym sercem na wierzchu. Nie mogłam pojąć jak to możliwe, że olśniło ją w momencie poznania nieokrzesanego Czarka. Mówiła o piorunach, o uczuciu spadania w dół i błogiej słodkiej świadomości gdy nawet oddychała w jego towarzystwie, a mnie nie chciało się wierzyć w takie głupoty. Ona jednak upierała się przy swoim i specjalnie dla tego uczucia przeprowadzała się właśnie na drugi koniec Polski . Góry nigdy nie były jej domem, można nawet przypuszczać, że nie przepadała za nimi bo kiedy rodzina wyjeżdżała na wycieczki to ona siedziała w mieście. Teraz zamierzała układać sobie życie z góralem i zadowolona patrzyła w przyszłość. Szczupła blondynka o dużych niebieskich oczach nie była zbytnio urodziwa, ale miała w sobie coś co sprawiało, że nawet zbłąkany wędrowiec chciałby się nią zaopiekować. Dusza dziecka wychodziła naprzeciw rzeczywistości w każdej możliwej sytuacji. Dystans był drugim imieniem Jowity, a sercem władała naiwność oraz pełna kieszeń optymizmu. Kochałam ją jak siostrę i chociaż różniłyśmy się diametralnie to właśnie ta inność sprawiała, że pomagała mi jej obecność. Wyciągała mnie z powagi, trudów dnia codziennego, a ja w zamian uczyłam odpowiedzialności oraz dojrzałego podejścia do pewnych spraw. Teraz gdy patrzyłam jak pakuje do samochodu kolejne kartony pełne pamiątek i kolorowych sukienek będących ...
... nieodłączną częścią jej garderoby ogarnęło mnie uczucie straty. Najbliższa mi osoba zaczynała stawiać kroki na dość solidnych fundamentach, a ja mogłam się tylko przyglądać i być dumną. Bo byłam. Jak matka, która patrzyła na dziecko odlatujące z gniazda rodzinnego. - Wiesz, że musisz pojawić się na parapetówce? - objęła mnie gdy włożyła ostatnie pudełko i spojrzała głęboko w oczy. Nie mogłam jej odmówić. - Obiecałam. - kąciki ust podniosły się delikatnie i do oczu napłynęły mi łzy. - Czyżby Anielka zrobiła się ckliwa? - prychnęłyśmy śmiechem. Natychmiast otarłam z policzków kilka słonych kropelek. - Jeszcze całe życie przed nami. - dodałam pocieszająco. - Mamy w końcu dopiero dziewiętnaście lat. - wzruszyła ramionami tak, że biały sweterek zsunął jej się z ramienia. Poprawiła się i jeszcze raz mocno mnie przytuliła. - Kocham go. Nawet nie wiesz jak się cieszę. - pokręciła głową i położyła ręce na biodrach. - Jest szczęściarzem. - puściłam oczko i podałam klucze od auta. - Ma być w takim stanie jak go widzę. - Wróciła Pani Zasada. - cmoknęła i złapała za breloczek w kształcie małego serca.- Spokojnie jeszcze wrócisz nim spokojnie do domu. - Kiedy to było? - udałam, że nie pamiętam. Przecież klepała o tym od tygodnia. - 14 czerwca moja droga. - uniosła brwi i popatrzyła spode łba. - Będziesz tam i nie wyobrażam sobie, żebym musiała Cię kolejny raz przekonywać. - Już dziś zacznę się pakować. - I to mi się podoba! - zaśmiała się i pożegnała dziesiąty raz z ...