1. Braterstwo cz. 8


    Data: 16.12.2019, Autor: 0bi1

    Spałem twardo i długo. Kiedy się przebudziłem, zobaczyłem jak Sami z Adą krzątają się przy ognisku, piekąc cienkie placki na rozgrzanej blasze. Stojący przy nich Bale przyglądał się tej pracy, prawie nie odrywając wzroku od Ady. Dobrze wiedziałem, co mu lata po głowie, bo czarna bestia zwisająca pomiędzy jego muskularnymi udami, sprawiała wrażenie lekko pobudzonej. Jeszcze nie była w stanie erekcji, ale wyraźnie się wydłużyła i spuchła. Podciągnięte jajka potwierdzały, że się nie mylę. Spod przymrużonych powiek obserwowałem reakcję Ady na takie oznaki zainteresowania jej ciałem. Niby była zajęta swoją pracą, ale rumieńce na twarzy i ukradkowe spojrzenia na ten olbrzymi okaz czarnej męskości, nie pozostawiały złudzeń. Gdy przykucała, nie robiła tego tak jak zwykle, ale zaczęła naśladować sposób swoich afrykańskich koleżanek. Może to był przypadek, ale byłem niemal pewien, że chce w ten sposób zachęcić jurnego młodziana i specjalnie eksponuje połyskującą od śluzu szparkę. Tak, byłem pewien jej podniecenia. Ciekawiło mnie, do czego może to doprowadzić, ale nie zamierzałem czekać. Ciśnienie w pęcherzu zmuszało do szybkiej reakcji.
    
    - Dzień dobry – rzuciłem wstając z legowiska.
    
    - Dzień dobry – odpowiedziała Ada, uśmiechając się do mnie szeroko.
    
    Poszedłem się wysikać, a gdy wróciłem, cała trójka siedziała już przy ognisku, zajadając się gorącymi plackami i jakimiś zielonymi owocami. Przyłączyłem się do nich. Jedliśmy rozmawiając o prostych sprawach, o planach na ...
    ... dzisiejszy dzień, o pogodzie, ale w pewnym momencie Bale zapytał żonę, czy o nią zadbałem podczas jego nieobecności. Potwierdziła, uśmiechając się do mnie szeroko.
    
    - Cieszę się, bracie. Ja także zadbam o Adę, gdy zajdzie taka potrzeba. Właściwie nie musiał mi nic mówić, doskonale wiedziałem jak się do tego pali. Jego dzida była w ciągłym półwzwodzie. Pomyślałem sobie –właściwie po co to odwlekać? I tak musze się zgodzić na zastępstwo - prędzej czy później, a w sumie po wczorajszym wieczorze, Ada też ma prawo do przeżycia fascynującej afrykańskiej przygody. Do porządnego rżnięcia z dzikim wojownikiem. Postanowiłem pomóc im rozładować to napięcie.
    
    - Dobrze, ja pójdę budować dom, a ty zadbaj o Adę – powiedziałem wstając. Odszedłem nie oglądając się za siebie, szeroko uśmiechając się na wspomnienie zaskoczonej miny Ady.
    
    - Aż tak cię cieszy mój widok? – usłyszałem z boku znajomy głos.
    
    Spojrzałem w tamtym kierunku – to uśmiechnięta szeroko Mbu, wyganiała z zagrody stado kóz.
    
    - Zawsze mnie cieszy twój widok – odpowiedziałem na zaczepkę – a gdzie Mark?
    
    - Poszedł z Zindu na polowanie. To bardziej tęsknisz za nim niż za mną? – dopytywała zalotnie.
    
    - Ciebie widziałem wczoraj, a jego ostatnio wtedy, gdy jeszcze wszyscy razem mieszkaliśmy z kozami.
    
    - Tak, teraz jesteś wojownikiem, a my ciągle z kozami… - nagle posmutniała.
    
    - Nie martw się, to na pewno się wkrótce zmieni – próbowałem ją pocieszyć.
    
    - Na razie nic na to nie wskazuje. Ty już masz dwa znaki, a on jeszcze ...
«1234...7»