1. Braterstwo cz. 8


    Data: 16.12.2019, Autor: 0bi1

    ... Zazdrościcie, co?
    
    Cisza jaka zapadła świadczyła o celnym strzale. Wszyscy chcieliby zaliczyć białą kobietę, bo być może była to jedyna okazja na spełnienie takich marzeń. Tempo w jakim się wzięli do roboty, pozwoliło zakończyć montaż pokrycia dachu w okolicy południa. Wtedy też nadbiegł Mark, krzycząc z daleka, że wraz z Zindu, udało im się upolować antylopę Gnu. To wielki kawał mięsa i nie byli w stanie przytargać go do wioski, więc jeden został, by zdobyczy nie odebrały im drapieżniki, a drugi przybiegł po pomoc. Ukele wydał kilka krótkich komend i wnet grupa wojowników prowadzona przez Marka pobiegła na zachód. Wraz z pozostałymi wykonaliśmy podłogę na części chaty przeznaczonej do spania, druga część miała być miejscem, do rozpalania ogniska i przyrządzania posiłków. Późnym popołudniem chata była gotowa.
    
    Mniej więcej w tym samym czasie powrócili wojownicy niosący poćwiartowaną zdobycz. Taka ilość świeżego mięsa zdarzała się bardzo rzadko, więc uśmiechy radości gościły na twarzach wszystkich mieszkańców wioski. Obserwowałem jak dzielą zdobycz pomiędzy poszczególne chaty, gdzie kobiety zaraz zabierają się za przyrządzanie potraw. Podobało mi się takie typowo ludzkie podejście – antylopa nie była własnością tego, który ją upolował, tylko stanowiła dobro wspólne. Także ja otrzymałem swój przydział. Poszedłem po Adę, żeby pokazać jej nasz nowy dom. Zastałem ją pomagającą Sami w oddzielaniu mięsa od kości. Ale porzuciła to zajęcie, gdy zaprosiłem ją do własnej chaty. ...
    ... Gdy przyszliśmy na miejsce, zastaliśmy kilka kobiet, które przyszły pomóc w urządzeniu się. Każda przyniosła jakiś podarek – stalowy kociołek, gliniany garnek, blachę do wypiekania placków, drewnianą chochlę, łyżkę – rzeczy o których bym nawet nie pomyślał, a niezbędnych do życia. Podziękowaliśmy im i zaprosiliśmy wieczorem na skromne przyjęcie.
    
    Jak się później okazało, to raczej my zostaliśmy ugoszczeni. Upolowanie tak dużej antylopy i wybudowanie nowej chaty we wsi, były wystarczającymi powodami do świętowania, więc wieczorem każda z gospodyń przyniosła przyrządzone przez siebie potrawy na plac w środku wioski, po czym rozpoczęła się biesiada i tańce. Mężczyźni podskakiwali w jednym rzędzie do rytmu wybijanego na bębnie, a kobiety naprzeciw nich, tworząc drugi, równoległy rząd. Bardzo mi się podobało to, że mogłem się przyjrzeć wszystkim kobietom we wsi – od najmłodszych, o ledwo paczkujących wzgórkach piersi, jeszcze bezwłosych łonach, poprzez młode, jędrne, podniecające dziewczyny, aż po starowinki o płaskich, opadniętych piersiach i pośladkach. Zauważyłem, że pomimo różnorodności kształtów, wielkości, symetryczności, a nawet odcienia koloru skóry, podobały mi się wszystkie. Nawet stare kobiety, mimo nieatrakcyjnej facjaty, ciała miały jeszcze całkiem do rzeczy. Oczywiście ta atrakcyjność była dużo mniejsza, niż tańczących obok młodszych lasek, ale nie na tyle, żeby wzbudzać we mnie odrazę. Byłem tym trochę zaskoczony, gdyż wcześniej nie interesowały mnie starsze panie, ...
«1234...7»