-
Dogonić marzenia (I)
Data: 19.12.2019, Kategorie: sport, jeździectwo, miłość, inicjacja, pieszczoty, Autor: truecolorsss
... zawody miałyśmy dać z siebie wszystko, potem odpuścić. Tak kazał trener, a jego trzeba słuchać. W czwartek wieczór zapakowaliśmy Sentencję na przyczepkę i wyruszyliśmy w drogę, nie była to długa podróż, około 3 godzin powolnego sunięcia dziurawymi polskimi drogami. Gdy dojechaliśmy na miejsce było już ciemno. Chciałam jeszcze pojeździć na głównej hali aby przyzwyczaić klacz do nowego otoczenia. Zawsze po przyjeździe w nowe miejsce robimy mały spacer by zwiedzić okolicę, 10 minut na rozprostowanie nóg. Było tu miło, stadnina umieszczona daleko od miasta, w górach, przepiękne widoki. Przydzielono nam boks w dolnej stajni, była miła i przestronna. Większość miejsc było już zajętych, gdy już się rozgościłyśmy do stajni wjechał on, jak zwykle boski. Zsiadł z konia, nie zauważywszy mnie zabrał się do pielęgnacji wierzchowca. Po paru minutach byłyśmy gotowe do jazdy, wyprowadziłam Sentencje na zewnątrz i skierowałam się w stronę hali gdzie przez ok 30 minut zrobiliśmy mały trening. Wracając do stajni spojrzałam na zegarek, była już 22, zanim wrócę do pokoju, w którym się zameldowaliśmy będzie pewnie 24. Cholera, znowu się nie wyśpię. Zaparkowałam pod stajnią i wprowadziłam wierzchowca do środka. Światło wciąż się świeciło, ale nie zauważyłam nikogo. Oporządziłam Sentencje, zrobiłam jej rozluźniający masaż, jak zwykle zwierzałam jej się z moich nadziei związanych z jutrzejszym dniem. Cierpliwie mnie wysłuchała. W pewnej chwili poczułam na sobie czyjś wzrok. Obróciłam się, ...
... naprzeciwko naszego boksu stał Filip wpatrywał się we mnie z uśmiechem. Zaskoczona, przeczesałam palcami włosy, taki mój trik gdy się denerwuję. - Nie wiedziałam, że ktoś tu jeszcze jest - powiedziałam speszona i poklepałam konia po szyi. Podszedł bliżej ciągle się uśmiechając. - Piękna klacz, widać, że bardzo o nią dbasz. - Wyciągnął dłoń do Sentencji, a ona w nadziei, że dostanie cukiereczka ochoczo ją powąchała, jednak gdy zorientowała się, że nic nie ma, prychnęła oburzona. Zaśmiałam się. On również. - Dzięki, twój wierzchowiec także jest wspaniały – gadałam głupoty, nie wiedziałam jak się zachować. Stał bez słowa wpatrując się w mojego konia. Ekstra, miał się wpatrywać we mnie a nie w nią. Przejechałam dłonią ostatni raz po końskiej szyi. - Dobranoc piękna - powiedziałam i wyszłam z boksu. Starałam się zachować spokój, spojrzałam na niego. Ciągle patrzył w stronę konia, który strzygąc uszami obserwował nieznajomego. Całkiem nieźle Ci idzie na zawodach, masz tzn. macie wielki potencjał. - Odwrócił się w moją stronę. - Oh, dziękuję – zarumieniłam się, czyli jednak mnie dostrzegł. - Jeszcze chwila i będziemy razem rywalizować o pierwsze miejsce – zaśmiał się. - Mógłby to być ciekawy pojedynek. Jesteś jeszcze młoda, wszystko przed Tobą. Nie wiedziałam co powiedzieć, stał przede mną ideał! A mi zabrakło języka w gębie. Powiedz coś! - No to do zobaczenia jutro na parkurze! - powiedziałam i szybkim krokiem opuściłam stajnie. Nie obróciłam się ...