1. Dogonić marzenia (I)


    Data: 19.12.2019, Kategorie: sport, jeździectwo, miłość, inicjacja, pieszczoty, Autor: truecolorsss

    ... aby spojrzeć za siebie, na pewno byłam cała zarumieniona, wielki minus jasnej karnacji. Cholera, że też nie potrafię ukryć swoich emocji.
    
    Pewnie się teraz ze mnie nabija. I dobrze, jutro okaże się kto jest lepszy. Ta myśl towarzyszyła mi gdy kładłam się do łóżka i zasypiałam.
    
    Następnego dnia budzik obudził mnie o 5:30. Wstałam wzięłam szybki prysznic, następnie zjadłam płatki i truchtem pobiegłam do stajni. Gdy tylko otworzyłam drzwi poczułam zapach siana i koni. A moich uszu dobiegł dźwięk cichego powitania Sentencji, spragniona śniadania i pieszczot wystawiła głowę szturchając mnie nosem.
    
    - Cześć kochanie, przed nami wielki dzień! - Ucałowałam jej chłodnę chrapy i nałożyłam porcję owsa do wiaderka. Gdy jadła, wyczyściłam ją i zaplotłam koreczki na grzywie. Następnie założyłam na nią polarową derkę i już miałyśmy wychodzić na świeżę powietrze gdy drzwi do stajni się otworzyły. W ciemnej zimowej kurtce i niebieskich długich spodniach od piżamy wszedł Filip. Strzepał śnieg z włosów, podniósł wzrok i zauważywszy mnie uśmiechnął się. Wyglądał jak jakiś młody bóg, facet z okładki. Nogi mi się ugięły.
    
    - Poranny spacer na rozprostowanie nóg? - widać jemu humor zawsze dopisuję.
    
    - Rzuciłeś mi wczoraj wyzwanie. Podjęłam je - powiedziałam nieśmiało.
    
    Wpatrywał się we mnie przez chwilę, roztapiający się śnieg zaczął spływać po jego skroni. Zaśmiał się.
    
    - No to powodzenia. - Wyciągnął dłoń, po chwili zawahania uścisnęłam ją. Mocnym pchnięciem otworzyłam drzwi, ...
    ... Chciałam pewnym krokiem i z gracją wyjść ze stajni, ale jak zwykle musiałam się potknąć, w ostatniej chwili oparłam się o konia. Gapa! Jak zwykle! Nie patrząc w jego stronę wyszłyśmy na dwór. Po paru minutach spaceru byłyśmy całe zasypane śniegiem.
    
    Widzisz, musimy mu pokazać, że... że damy radę. Dzisiaj podnosimy nogi wysoko do góry nad każdą przeszkodą mała. Nie ma obijania się. - Strzepałam śnieg z jej czarnej grzywy. Po drodze spotkałyśmy kilku innych zawodników lub zawodniczek. Nasza konkurencja zaczynała się dopiero około godziny 16. Trzydniowa klasyfikacja miała wyłonić najlepszą parę. Do wygrania była spora sumka, było o co walczyć. Jednak w tej chwili to się dla mnie nie liczyło. Chciałam po prostu być lepsza od niego. Po powrocie do stajni nie spotkałam nikogo. Niektóre konie zarżały cicho na powitanie, jego wierzchowiec stał w ostatnim boksie, był potężny. Biła od niego pewność siebie, tak samo jak i od właściciela. Jest takie przysłowie," Daj mi dosiąść swojego konia, a powiem Ci jakim człowiekiem jesteś".W tym wypadku zgadzało się to idealnie.
    
    Czas nieubłaganie pędził, o godzinie 15 ubrana w odświętny strój jeździecki wkroczyłam do stajni, trener wyprowadził przygotowaną Sentencję z boksu.
    
    - Musisz być czujna, nie lekceważcie żadnej przeszkody, nawet tej, która wydaje się banalna.
    
    - Jeśli chcecie to wygrać, skupcie się.
    
    Kątem oka zarejestrowałam, że już ich nie było. W żołądku odczułam znajome ukłucie nerwów. Wzięłam głęboki oddech. "Będzie dobrze" ...
«1234...7»