Zuza i my. Preludium (1/3)
Data: 20.12.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Pierwszy raz
Fetysz
Autor: eksperyment
... zamyślenia wyrwał mnie dzwonek komórki. Dzwoniła Zuzka i chwilę później dostrzegliśmy się. Jej twarz rozpromienił uśmiech.
„Pewny krok, figura Marilyn Monroe… Spodobałem się jej!” – myślałem z zadowoleniem. – „Lepiej niech patrzy pod nogi, bo złamie obcas na dziurze.”
Zuzka:
W moją stronę parzył przystojny, uśmiechnięty blondyn, ogolony i w marynarce. Nie wyglądał na poważnego męża i ojca, bardziej na zadziornego młodzieńca. Tak, spodobał mi się. Martwiłam się, że będzie niższy i drobniejszy, ale na żywo wyglądał jak facet. Sięgałam mu trochę ponad ramiona mimo butów na obcasie. Rozbawił mnie pytaniem: „Jak wrażenia?”. Odpowiedziałam jedynie uśmiechem.
Wybrałem już stolik, za załomem ściany. Był oddzielony od reszty i dawał trochę prywatności.
Oboje zamówiliśmy kawę. Ja czarną, a Zuzka latte macchiato. Początkowo rozmawialiśmy o pogodzie, później o co słychać.
– Umawiałaś się już z jakimiś parami na seks? – zapytałem wprost. – Czy to będzie twój pierwszy raz?
– Nigdy jeszcze tego nie robiłam – przyznała Zuzka. – Wiem, jestem trochę nienormalna, ale bardzo podnieca mnie to, że masz żonę i że jest śliczna.
Dowiedziałem się, że Zuzka rozstała się pod koniec lata. Mężczyzna, którego uważała za swego księcia, wybrał inną i czuła się głęboko zraniona. Postanowiła przez kilka miesięcy nie angażować się uczuciowo. Jej kolejny partner miał status kochanka bez wyłączności.
„Zuza nie wygląda na wyrachowaną dziewczynę, która chce kogoś ...
... skrzywdzić.”
– A umówiłaś się z kimś ostatnio na randkę – spytałem – w celu stworzenia związku?
– Tak – potwierdziła. – Ostatnio z chłopakiem 4 lata starszym. Niestety na pierwszym spotkaniu miałam wrażenie, że mówi tekstami ze skryptu. A jak coś do niego mówiłam ja, to czułam że mnie nie słucha, tylko zastanawia się nad dalszą strategią rozmowy. I denerwował mnie jeszcze tym, że naruszał moją przestrzeń osobistą. Widzieliśmy się jeszcze d**gi raz, ale po tym spotkaniu miałam już pewność, że to nie to.
„Musi odreagować” – uznałem. – „Woli zabawić się, niż brnąć na siłę w poważny związek.”
Rozbawiła mnie stwierdzeniem o naruszaniu przestrzeni, bo sam robiłem to samo. Dotknąłem jej uda, patrząc w oczy, z uśmiechem łobuza. Nie protestowała. Na jej twarzy pojawiła się euforia, przełamana rumieńcem.
– Niemożliwe – powiedziałem. – Jestem z tobą niecałą godzinę, a zaszedłem dalej niż ten biedny chłopaczyna.
– Przyznaję że tak – zachichotała.
– Pomyślałem właśnie – poczułem rosnące podniecenie – że uprawialiśmy wirtualny seks przez WhatsApp. I że widziałaś na ekranie swojego telefonu mój penis. Wysłałaś mi zdjęcia, jak robisz loda!
Lekko zawstydziła się.
– Fakt – zgodziła się. – Nie jesteśmy sobie do końca obcy.
– Jak na ciebie działam w realu? – zapytałem z próżności.
Wiedziałem że jest podniecona seksualnie. Miała przyśpieszony oddech i trochę rozmyte spojrzenie.
– Jest dobrze – stwierdziła.
– A może chciałabyś sprawdzić – zniżyłem głos – co słychać u ...