1. Długopole


    Data: 23.12.2019, Kategorie: urlop, Sex grupowy Brutalny sex Autor: Baśka

    ... przywitał się ze mną i przedstawił kolegę - Mirka. Mirek był trochę niższy, niż Marek, na pewno starszy, ale za to bardziej krępy. Okazało się, że Mirek jest inżynierem i na stałe mieszka we Wrocławiu, a tutaj ma swój domek, do którego przyjeżdża na weekendy. Tym razem jednak udało mu się przyjechać wcześniej i kolega zaprosił go do kawiarni, mówiąc, że poznał "Wspaniałą dziewczynę".
    
    Kiedy zespół zaczął grać Marek poprosił mnie do tańca. Miał czysta koszulę i czyste ręce. Popatrzyłam i znacząco przytuliłam się do niego. Zrozumiał i już tylko we dwoje tańczyliśmy. Kiedy przyszedł koniec zabawy, podeszła kelnerka niosąc na tacy trzy kieliszki wódki. Mirek postawił jeden przede mną, drugi dał Markowi i trzymając w ręce swój wniósł toast - za miłe spotkanie. Marek chciał powtórzyć kolejkę, ale ja stwierdziłam, że nie dzisiaj. Popatrzył, pytając kiedy. Spokojnie odpowiedziałam - jak przyjdzie czas.
    
    Popatrzyli na mnie, wstaliśmy od stolika i ja wróciłam do pokoju. Sytuacja powtórzyła się w sobotę, ale panów było już trzech. Doszedł teraz Radek. Pewnie został uprzedzony, bo miał czystą koszulę i czyste ręce. Radek, tak jak Marek pracował w lesie przy wyrębie drzew. Był bardzo wysoki, jeszcze wyższy niż Marek i jeszcze lepiej zbudowany, a przede wszystkim miał duże dłonie i grube palce. No i powstał zespół, nas trzy i ich trzech. Taki układ trwał do końca turnusu, przy czym przy każdej okazji ja ich prowokowałam, dając na coś nadzieję, ale nie precyzując nic konkretnego. ...
    ... Przyszedł czwartek, 22 września, kończył się turnus, większość kuracjuszy wyjeżdżała. Kiedy kończył się wieczór, ja chłopakom powiedziałam, że ja zostaję jeszcze dłużej, możemy przyjść jeszcze w piątek potańczyć, a po tańcach mogę się z nimi napić wódki. Ponieważ wiedziałam, że często kontynuowali spotkanie "Pod kasztanami", myślałam, że tam pójdziemy, coś wypijemy i na tym się skończy.
    
    Niestety, moje założenie było błędne. W piątek ubrałam się w luźne bawełniane spodnie, obcisły sweterek, na nogach wygodne półsłupki, zarzuciłam kurtkę i razem z koleżankami poszłam na tańce. Jak zwykle panowie czekali już na nas, zabawa trwała normalnie do dziesiątej. Kiedy skończyła się zabawa w kawiarni panowie przypomnieli mi, że obiecałam napić się z nimi wódki. Ja o tym dobrze pamiętałam, więc chciałam pójść Pod Kasztany. Ale Mirek stwierdził, że w jego domku będzie na pewno milej i sympatyczniej. Wsiedliśmy w samochód i po chwili byliśmy na miejscu. Dom ten widziałam wielokrotnie jeżdżąc do Bystrzycy, ale nie wiedziałam, że to Mirka.
    
    Weszliśmy do środka, pięknie urządzony domek, na parterze salonik, mała sypialnia, kuchnia i toaleta z natryskiem, na górze dwie sypialnie, pokoik, z którego wychodziło się na taras i duża łazienka. Ewidentnym było, że wybudowanie i wyposażenie tego domku trochę kosztowało.
    
    Mirek poprosił nas do saloniku, gdzie na środku stał zgrabny stół, przy nim cztery krzesła, zapraszając, abyśmy usiedli. Na stole stały dwa litry czeskiej wódki, kilka butelek wody ...
«1234...10»