Zabawka cz. 3
Data: 31.12.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Ian Doe
... życzeniem, moja przyjaciółka Ola" - klikam w załącznik.
To, co dostrzegam powoduje dwie rzeczy. Pierwszą jest odruchowe spojrzenie w bok, czy nikt nie widzi tego, co ja. Po drugie, ale i ważniejsze, sprawia że w bokserkach zaczyna brakować miejsca dla prężącego się kutasa. Na ekranie smartfona widnieją dwie nagie kobiety przyciskające swoje cycki do siebie i stykające się językami. Jedną z nich jest moja zmysłowa sąsiadka trzymająca aparat. Druga jest zauważalnie niższa, czarnowłosa dziewczyna o ciemnych oczach. Mówię dziewczyna, bo z twarzy wygląda na nie więcej jak dwadzieścia kilka. Gdybym nie wiedział, że obie panie się przyjaźnią, nie dałbym jej więcej. Jej piersi są nieco mniejsze niż sąsiadki i trochę bardziej poddały się zasadom grawitacji, ale mimo to wyglądają bardzo apetycznie. Brzuch płaski, bez grama zbędnego tłuszczyku. Kadr pozwala też ujrzeć kawałek jej dosłownie okrągłego pośladka. Jednak to, co przykuwa najbardziej moją uwagę to to, że pod linią piersi ma wytatuowaną jakąś sentencję. Interesujące miejsce, przy poznaniu trzeba będzie ją o to zapytać. Na samą myśl o spotkaniu we trójkę mam ochotę jęknąć a mój fiut rozrywać spodnie. Dla ochłody zapisuję zdjęcie i odczytuję ostatnią wiadomość. Zdziwiony wpatruję się w dwa słowa pokazujące się na wyświetlaczu: "Nienawidzisz mnie?". Rzut oka na nadawcę i moje brwi wędrują jeszcze wyżej. Anka, moja ex.
- Dafuq? - szepczę.
Odpisuję jej równie krótko: "Nie". Chwilkę później dostaję wiadomość.
- "Nie ...
... wiem, dlaczego"
- "Też nie" - dziwnych wiadomości ciąg dalszy.
- "Masz czas chwilę pogadać?"
- "Pracuję teraz. Spotkajmy się wieczorem w beach barze koło ciebie"
- "Nie piję"
- "To ja się napiję, a Ty będziesz gadać"
Dłuższa chwila przerwy.
- "O której?"
- "Zadzwonię, jak będę na miejscu. Ale koło 20"
- "Ok" - na tym kończy się nasza korespondencja. Dziwna dziewczyna. Przynajmniej mam plany na wieczór.
Około 14 wychodzę z biura i kieruję się autem do domu. Skoro wieczorem się napiję, wolę nie wracać po ciemku pod wpływem. Poza tym muszę zabrać rzeczy na trening.
W domu zrzucam elegancki garnitur, zastępując go jasnymi spodniami i koszulą z długim rękawem. Podwijam rękaw do 3/4 długości, aby było widać moją lekko opaloną karnację. Chwytam torbę i udaję się na pociąg. Całe szczęście, że blisko Wrocławia często jeżdżą, myślę. Tuż przed 16 znajduję się przy swoim dojo. Chwilę się przyglądam i wchodzę do środka. Przebieram się razem z kilkoma znajomymi w kimono, po czym wychodzimy na spotkanie z naszym sifu. Po rozgrzewce trenujemy uderzenia łokciami i szybkość uderzeń. Pot ściekający z czoła zalewa mi oczy. Następnie dobieramy się w pary i sifu pokazuje nam miękką postawę. Skrót: chodzi o to, żeby przyjmować całą moc uderzenia na dłonią i dalej na łokcie, nie dając się przy tym wybić z równowagi. Trener przygląda się czujnym okiem, poprawiając postawy kiedy trzeba. Zatrzymuje się przy mnie. Chwilę obserwuje i przerywa naszej dwójce. Zastępuje mojego ...