-
Szałas
Data: 20.01.2020, Autor: andrewboock
... poczuła mocne naparcie na podbrzuszu. Załzawionymi oczami starała się szukać pomocy, ale dostrzegła kolejne ciało z wytrzeszczonymi oczami utkwionymi w koszmarnej scenie. Wrzasnęła głośno dławiąc się płaczem oraz zakrwawionymi palcami wepchniętymi w gardło. Jej usta wypełniła ciepła krew spływająca do przełyku, a między nogami niewidzialna dłoń naparła na spodenki pocierając materiałem i wywołując przerażającą falę strachu. Kaśka obracała spanikowanymi oczami nie mogąc uchwycić oprawców. Czuła obezwładniające przerażanie. Niewidzialne dłonie zacisnęły się na jej ramionach tworząc zaczerwienione miejsca. Poddała się otępiałym wzrokiem patrząc na rozgałęzienia szałasu. Starała powstrzymać wymioty. Zablokować w umyśle dotyk niewidzialnych palców. W kilka sekund straciła szorty razem z majtkami. Patrzyła otępiała na promienie słońca przebijające się przez igliwia. Poczuła wsuwające się plugawe palce wewnątrz pochwy. Zacisnęła mocno wargi, z których spłynęła stróżka krwi należąca do któregoś z kolegów. Palce poruszały się pieszczotliwie, ale ona starała się być jak pusta lalka, odpychając od siebie wszelkie doznania. Umarła w środku, gdy była penetrowana przez coś większego. Stłumione ukłucia bólu przepełniały jej ciało przy każdym rytmicznym drgnięciu. Po kilkunastu uderzeniach wszystko się rozpłynęło. Uścisk na ramionach zelżał pozostawiając bolące zaczerwienienia. Bezwładne uda pokryte krwią kolegów upadły. Chłodne powietrze owiało rozchyloną pochwę, a po bladych ...
... policzkach płynęły łzy. Otępienie minęło wraz z przesuwającymi się promieniami przebijającymi się przez gałęzie. Wpatrywała się w niknące światło dnia. Podniosła się na łokciach składając odrętwiałe nogi. Nie wiedziała ile czasu leżała na piasku, który wbijał się w tyłek. Podsunęła nogi pod brodę zaczynając kiwać się, a nowe łzy popłynęły po policzkach. Po kilkunastu długich chwilach pogrążona ponownie w otępieniu zaczęła zauważać niknące światło. Zebrała się w sobie i zaczęła iść na czworakach drżąc na całym ciele, gdy mijała martwe ciała kolegów. Zmierzała do poplamionego koca, poruszającego się przy podmuchach wiatru. Nagle poczuła stalowy uścisk na kostce i gwałtowne szarpnięcie. Wyrżnęła twarzą w piasek, rozcinając wargę. Zerwała się przerażona biegnąc na czworaka w stronę wyjścia. Płakała patrząc na materiał koca, który z każdą mini sekundą zbliżał się do niej. Znalazła się na zewnątrz w zapadającym zmroku czując gorący podmuch wieczornego powietrza. Chłodny powiew wiatru smagał jej nagie pośladki. Trzęsąc się, zwinęła się w kłębek mocno przyciskając piersi do kolan. Patrzyła się otępiałym wzrokiem na smętne źdźbła trawy, popadając w stan apatii. Otrząsnęła się po kilku minutach podnosząc się z ziemi. Czuła się bezpieczna poza szałasem, z dala od demonicznego uchwytu zakrwawionych dłoni. Zrobiła pierwszy chwiejny krok na miękkich nogach. Uśmiechnęła się przez łzy pragnąc uciec z koszmarnego miejsca. Nagle gwałtowne szarpniecie za włosy wciągnęło ją w ciemną otchłań ...