1. "ROK 2064" - CZĘŚĆ PIERWSZA: „ZONA NUMER...


    Data: 31.05.2019, Kategorie: Geje Autor: yake01

    ... przyjemna, trzeba się pozbyć zbędnego balastu. Nie da się tego wydłubać, trzeba się wypłukać. Wąż od prysznica okazał się niezastąpiony. Oczywiście, że byłem tak głupi, iż początkowo serwowałem sobie niekończącą się sraczkę. Zachłanny na nowe doznania wlewałem w siebie cysternę wody, co kończyło się godzinną okupacją muszli klozetowej. Metodą małych kroków wypracowałem odpowiednią procedurę. By mieć udaną zabawę musiałem mieć miejsce i czas. Moją salą koncertową stała się toaleta i czas wieczornej kąpieli.
    
    Dziś jako, że ziąb byłem wcześniej w domu, matka gotowała i oglądała swoje seriale, ojca ani Piotra nie było jeszcze w domu. Andrzej wyjechał na studia, mieszka w w Warszawie, akademik „Cezar” przy ulicy Nowoursynowskiej. Jest studentem wydziału melioracji na SGGW-AR. Jak sam mówi „melioracja zawód wielki, suszy rowy i butelki”. Piotr, wraz z jego wyjazdem, stał się melancholijny. Widać, że bardzo tęskni za bratem. Mnie też jest nieswojo i trochę smutno. Nawet rano nikt się ze mnie nie nabija. Teraz kilka razy w nocy budziły mnie hałasy; to Piotr pozwalał sobie robić dobrze. Teraz co wieczór udawałem, że szybko zasypiam, by sobie posłuchać i może coś tam dojrzeć w ciemności. Piotr swój spektakl zaczynał powoli, z czasem ciężko sapał, potem ogarniała go furia, bo trzepał szybko i głośno. Dyszał, a na koniec jęczał i tracił oddech. Potem leżał kilka minut w bezruchu. Choć może to niemoralne ale lubię go podglądać. Oczywiście wtedy cichutko bawię się swoim siurkiem i też ...
    ... się spuszczam w piżamę. Jak kogoś interesują faceci, to nie ma znaczenia, czy to brat, czy swat. Chętnie bym sobie popatrzył, jak to robi bez tej kołderki i w pełnym świetle. Jeżeli mam być szczery, to i tak nie raz zlizywałem z boksów Piotra i Andrzeja pozostałości soków. Nie mówiąc o tym, że przy szybkim walonku w kibelku, wąchałem ich majtki. Tak to się zdeprawowałem po letniej przygodzie z Edwardem.
    
    Teraz leżałem w wannie, stopy opierałem o jej krawędzie, byłem rozwarty. Woda przyjemnie ciepła, a w moim tyłku trzonek od młotka, którym poruszałem powoli. Wpychałem go do końca, by mieć to boskie uczucie pełności, rozepchania. Cudowna mieszanina lekkiego dyskomfortu, połączona upojną uciechą. Tak mi jest dobrze, mógłbym być tak napełniony cały dzień i noc. Powoli wysuwam z siebie przedmiot, by szybko i silnie wepchać go z powrotem. Uwielbiam gdy moje wnętrze drży, a koniec trzonka uderza gdzieś w spód żołądka. Czasem przyspieszam, czasem zwalniam swoje ruchy. Drugą dłonią masuje jajka i korzeń kutasa, rozpływam się w tej uciesze. Miałem już jeden orgazm ale wcale nie mam zamiaru kończyć tej frajdy. Przyszedł czas, by ten krater atakowały palce.
    
    Wanna nie jest to komfortowe miejsce do takich zabaw ale innego nie mam. Odwracam się na bok, zarzucając jedną nogę na rant wanny, wpycham do swej jamy trzy palce, uformowane w trójkąt, chciałbym zmieścić tam więcej ale mimo wysiłków dłoń się zatrzymuje. Przymykam powieki i zaczynam sobie wyobrażać wielką, męską gruchę, która ...
«12...456...10»