Historia Michała
Data: 21.01.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
azjatka,
młodszy ze starszą,
za granicą,
Autor: MrHyde
... blondynowi o typowo aryjskim typie urody. Tylko Amin, synalek bossa, był Brytyjczykiem od urodzenia. Pozostali – z Polski. Żeńska część drużyny, jedyny przedmiot zainteresowania ich nowego kolegi – studentki, podobnie jak Michał, starające się jak największą część zarobionych na saksach funtów odłożyć na czesne i stancję po powrocie do kraju. Wiek dziewczyn – dziewiętnaście, dwadzieścia i dwadzieścia jeden, każda swobodna, bez narzeczonego w domu, bez chłopaka w Anglii. Jedna trochę grubsza, beczułka, druga wysoka i smukła jak topola, trzecia w sam raz pod każdym względem, jałóweczka idealna, że tylko na ruszt wrzucić i poopiekać z każdej strony, boczki, grzbiecik, brzuszek, cycuszki, a potem schrupać świeże mięsko i oblizać palce. Natępnego dnia można by zagryźć pulpecikiem, a trzeciego na deser poobgryzać długie kości. Lecz czy spojrzy która na krajana? Nakarmi która zgłodniałego, poczęstuje choćby cukierkiem? O nie, one mają inne priorytety. Żadna nie da. Tiu, tiu, tia, tia, tyłeczkiem zakręci, uśmiechnie się od czasu do czasu do każdego, tu żarcik, tam komplemencik, ale łapy, kolego, trzymaj przy sobie! Cnotkę każda zgrywa, zaraza! O nie, nie dla Burka baleron! Co innego, piesek rasowy, rodowodowy, z odpowiednim paszportem. Five o’clock, to jest to, o czym suńcia marzy. O, z five o’cklockiem na spacer pójdzie i przytuli Anglusia, i obejmie, i popieści go w sobie. Tak, tak, choćbyś zdechł, w lechickiej cipce nie zamoczysz.
- Well, Amin! Masz przed sobą w tej budzie ...
... rajskie życie. Wierzę w ciebie! – Michał poklepał po plecach chudego jak wiór chłopaka, jak tylko go dorwał na pogaduchy podczas nocnej zmiany.
- Niech no tylko ci wąsy urosną i zaczniesz się golić! Zobaczysz jakie tu będziesz miał brytyjskie rwanie! – powtarzał Aminowi.
- Oh, Matt, I love you! – zaczął odpowiadać Amin po jakimś czasie, nabrawszy zaufania do ekstrawertycznego bladoskórego blondyna.
Szczęśliwym trafem, Maciek nigdy nie zainteresował się imieniem szesnastolatka i nie dowiemy się już, jak by reagował na to „I love you, Matt.”, gdyby wiedział, że imię Amin, zapożyczone z arabskiego przez wiele języków związanych z Islamem, oznacza „prawdomówny”, „szczery” i „godny zaufania”.
Przyjaźń z Aminem, doprowadziła Michała do upragnionego orgazmu, nawet niejednego.
Podczas nocnych pogaduszek, w przerwach między zmywaniem podłogi i obsługiwaniem gości McDrive-a, młody poddany Jej Królewskiej Mości dzielił się różnymi detalami z życia Brytyjczyków pakistańskiego pochodzenia. Michał ciekaw był wszystkiego – muzułmańskich świąt, zwyczajów, przesądów, potraw, strojów, stosunku do własnej tradycji, przywiezionej przez ojców z innego kontynentu oraz do tradycji angielskich autochtonów. Interesował go model rodziny, relacje międzyludzkie, szkoła, styk kultur domowej i publicznej. Amin miał co opowiadać.
Jak tylko śniady gołowąs wspominał o swoich siostrach, serce Słowianina zaczynało bić szybciej, słuch się wyostrzał i podwajał się zasób swobodnej pamięci, dostępnej ...