1. Dzikie bestie. Leksykon


    Data: 22.01.2020, Kategorie: masochizm, patologia, kazirodztwo, obsesja, zboczenie, Autor: DwieZosie

    ... spermą.
    
    Stąd pobiegłam myślami ku czasom dzieciństwa, gdzie tak wiele było rodzinnych bezeceństw, ale natychmiast odegnałam od siebie dalsze niechciane wiwisekcje. I naraz powróciłam do równie niechcianej teraźniejszości.
    
    Pozostałam w tej samej pozycji. Zaczęłam się rytmicznie kołysać, korzystając z tego, że penis wciąż wypełniał mnie w całości. Przy tym rozmiarze seks dałoby się wykonać nawet na miękko.
    
    Jednak Filipowi daleko było do miękkości. Jego przyrodzenie wciąż pozostawało sztywne, jakby opętane obsesją nieustannej prokreacji.
    
    Początkowe kołysanie ustąpiło miejsca coraz żywszemu windowaniu pośladków, w górę i w dół. W końcu całym ciężarem oparłam się o tors i powaliłam syna na materac. Patrzył na mnie z niedowierzaniem albo podejrzewał, że śni. Wytrzeszczał oczy i robił durną, zbaraniałą minę. Wyprostowałam plecy. Starałam się unikać jego wzroku. Teraz już zwyczajnie skakałam na nim, powracając do ostrej, bezkompromisowej penetracji.
    
    Pomieszczenie wypełniły moje głośne jęki oraz systematyczne pluskanie, dobiegające z naszych kroczy, zderzanych o siebie w obłąkanym tempie. Było mi już wszystko jedno. Nie dbałam o to, czy w mojej cipce znajdzie się kolejna dawka kazirodczego nasienia, ani też co ze mną później będzie. Liczył się tylko ten jeden moment.
    
    Czułam mrowienie w podbrzuszu, zwiastujące nadchodzące szczytowanie. Choć pragnęłam odsunąć to w czasie jak najdłużej, by obietnica orgazmu była lepsza niż sam orgazm, instynktownie przyspieszyłam, a ...
    ... następnie – wrzeszcząc na pełne gardło – dałam upust całej lawinie fizjologicznych reakcji. Wszystkie mięśnie mojego ciała napięły się w jednej chwili. Z rozpalonego wnętrza wytrysnęły soki, zwilżając uda i kołdrę. Opadłam na brzuch Filipa. Miotałam się na nim w konwulsjach, zaciskałam dłonie na przypadkowych fragmentach skóry i gryzłam. Czerpałam radość z każdego wstrząsu, jaki przebiegał przez roztrzęsione ciało. Wciąż jeszcze podrygiwałam tyłkiem, chwytając ostatnie iskry dogasającej rozkoszy, a zarazem powodując sprośny chlupot, który wdzierał się do moich uszu, niczym otrzeźwiający wyrzut sumienia.
    
    Zsunęłam się na bok, całkiem wycieńczona orgazmem albo stresem, związanym z tą sytuacją.
    
    - Czy było ci dobrze? - spytałam przyciszonym głosem, jakby zapominając o tym, że jeszcze przed chwilą darłam się w niebo głosy. Co dziwne, odezwałam się do niego po polsku, zupełnie tak, jakbym rozmawiała z Justyną.
    
    Nie zareagował. Leżał spokojnie na plecach ze sterczącym prąciem. Gapił się w sufit bezrozumnym spojrzeniem i przypominał ludzkie warzywo.
    
    Z trudem powstrzymałam senność, by zmusić się do jeszcze jednego wysiłku. Przełożyłam udo przez jego brzuch, po czym przesunęłam się do tyłu. Splotłam dłonie na członku i przystąpiłam do stymulacji. Suwałam ręką od nasady po jądra, naprzemiennie marszcząc i prostując skórę na główce. W krótkim czasie napletek całkiem zanikł, stając się integralną częścią naprężonej całości.
    
    Początkowo brandzlowałam go w zmysłowy, ostrożny ...
«12...484950...97»