Dzikie bestie. Leksykon
Data: 22.01.2020,
Kategorie:
masochizm,
patologia,
kazirodztwo,
obsesja,
zboczenie,
Autor: DwieZosie
CZĘŚĆ I.
1. Alina.
W środku nocy zaliczyłam dwie pobudki.
Za pierwszym razem powodowała ją suchość w gardle. Wymacałam dwulitrową butelkę Bonaqu'y, przezornie pozostawioną przy łóżku przed urwanym filmem. Opróżniłam ją niemal do końca, po czym zapadłam w dalszy sen, modląc się o to, by zdążyć wytrzeźwieć zanim nadejdzie świt.
Drugie przebudzenie wywołał alarm ze strony pęcherza. Chciało mi się sikać, ale tym razem nie zareagowałam od razu. Powstrzymała mnie obecność Filipa, który w międzyczasie musiał wtargnąć do sypialni.
Leżał obok, oddychał szybko, a przy tym delikatnie ocierał się o moje udo. Nie patrzył na mnie. Chował głowę w poduszkę, jakby odrzucając fakt, że robił to, co robił.
Pierwsze, blade promienie słońca wyostrzały jego szczupłą, młodzieńczą sylwetkę. Tłumiłam bolesną potrzebę oddania moczu i leżałam nieruchomo. Podglądałam go przez ledwo rozchylone powieki i usilnie pracowałam nad własnym oddechem. Serce biło coraz szybciej, a płuca domagały się większej ilości tlenu. Robiłam jednak wszystko co w mojej mocy, by nie zauważył, że nie śpię.
Członek, który gładził powierzchnię nogi, zrobił się nagle całkiem mokry. Z przerażeniem zrozumiałam, że mój syn niebawem dojdzie. Jego ruchy przybierały na intensywności, były coraz mniej dyskretne, niekontrolowane. Chciałam zerwać się z miejsca i przerwać tę szkaradną scenę, lecz za bardzo paraliżował mnie strach.
Bałam się konfrontacji. Nie potrafiłam wyobrazić sobie słów, jakich w tej drażliwej ...
... sytuacji należałoby użyć, ani też jak oswoić wstyd, który byłby udziałem nas obojga.
W pewnej chwili złapał mnie za pośladek, sapnął odrobinę głośniej i jeszcze mocniej docisnął twarz do pościeli. Poczułam ciepło na udzie i tyłku. Nasienie raptownie rozpłynęło się po skórze, po czym zaczęło spełzać ku prześcieradłu. Natychmiast wstał z łóżka i w popłochu opuścił pokój.
Konsternacja utrzymała mnie w znieruchomieniu jeszcze przez dobrych kilkanaście minut. Po upływie tego czasu odkryłam, że zasikałam łóżko.
2. Borys.
Około szóstej rano krzątałam się pośród pordzewiałych szczęk. Zaczepiałam wieszaki z ciuchami i starałam się czerpać przyjemność z tej prostej czynności. Na bazarze było coraz tłoczniej.
Justyna, która handlowała chińskimi torebkami naprzeciwko, stwierdziła, że wyglądam źle. Mówiła do mnie „Alinko”, „skarbeńko”, „bidulo” i pytała czy wszystko w porządku. Uspokajałam ją łagodnym uśmiechem. Sugerowałam, że potrzebuję odpoczynku, jakiegoś dłuższego wyjazdu, nic poza tym.
Choć bardzo ceniłam sobie jej towarzystwo, które raz na pewien czas przybierało znamiona przyjaźni, nigdy nie byłam w stanie otworzyć się przed nią w pełni.
Na przykład w tej chwili powinnam wyznać, że jestem w mentalnej rozsypce. Od czasu zaginięcia męża przed dwoma laty, ledwo wiązałam koniec z końcem. Pracowałam dla Borysa, rosyjskiego króla drobnego handlu, a zarazem alkoholika, który z niewiadomych przyczyn wytypował mnie jako swoją ulubienicę. Zawiadywał kilkunastoma punktami ...