Ciało Boże
Data: 22.01.2020,
Autor: Sinner
... ciele. Po wystających obojczykach, sterczących sutkach, bliźnie na brzuchu po wycięciu wyrostka. Uczy się szybko, nie muszę już pokazywać mu, żeby całował moje uda, zbliżał się i oddalał.
– Chcesz, żebym cię tam… językiem…
Potwierdzam i chwilę później czuję jego oddech na swojej cipce. Lekko niezdarnie, ale próbuje i uważnie słuchając moich jęków, zapamiętuje, co przynosi mi największą przyjemność – kiedy wkłada do środka język, ale nie za głęboko, gdy delikatnie zasysa łechtaczkę, jednocześnie gładząc mnie po pośladkach.
– Już… możesz… – mówienie przychodzi mi z trudem.
– Na pewno? Bo jeśli chcesz…
Wkłada we mnie dwa palce, na co biorę głęboki oddech i głośniej niż powinnam, nakazuję:
– Janek, na Boga, wejdź we mnie!
Trafia za trzecim razem i powoli wsuwa się do środka. Spodziewam się, że nadal będzie taki ostrożny, ale gdy jest już cały, przyspiesza. Rytmicznie porusza biodrami i zanim zdążę go ostrzec, echem niesie się jego jęk, a ja czuję pulsowanie w cipce.
– Przepraszam – mówi cicho. – Chciałem dłużej, ale…
– Janek, to twój pierwszy raz. – Gładzę chłopaka po policzku. – Było naprawdę dobrze.
– Doszłaś?
– Nie. Ale to nie znaczy, że mi się nie podobało.
Odgarniam jasne włosy z czoła i całuję go czule.
– Poza tym, możemy spróbować jeszcze raz.
***
Osiem minut.
– Byłaś jedyna. Pierwsza i jedyna – mówi Janek patrząc tępo w przestrzeń.
– Cóż za wyróżnienie.
– Nie drwij. Kochałem cię.
Prycham i kręcę głową z ...
... niedowierzaniem.
– Ja ciebie też. I jakie to miało znaczenie?
***
Próbowaliśmy jeszcze wiele razy, a ja polubiłam deszcz. Każda burza stała jest naszym czasem, niemalże boskim znakiem, że możemy celebrować naszą miłość. Bo już nie wstydzę się przyznać, że Janka kocham.
Uczymy się siebie nawzajem. On mnie o miłości, o tym, że nie zawsze jest łatwa, że wymaga poświęceń. Ja pokazuje mu kolejne zakamarki mojego ciała. Pozwalam odwiedzać nieznane rejony, odkrywać stare na nowo. Lubię patrzeć na niego, gdy jest w środku. Opiera się o ławkę, ja siadam na jego męskości i uważnie obserwuję jak zmienia się jego twarz. Lubię czasem przejąć kontrolę. Związać paskiem jego dłonie i decydować kiedy i w jakim tempie dojdzie. Wtedy mam wrażenie, że jest mój. Całkowicie mój. Że nic i nikt już go nie zabierze.
***
Pięć minut.
– Po co obiecywałeś, że ze mną zostaniesz?
– Myślałem, że tego właśnie chcę – odpowiada. – To przeze mnie wyjechałaś?
– Nie przez ciebie, tylko dla siebie.
***
Na Boże Ciało słońce świeci mocno. Ubrane w białe sukienki dziewczynki sypią kwiatki, w powietrzu unosi się zapach gorącego asfaltu i bzu. Słabo mi od tego kwiatowego smrodu. Chociaż mnie mdli, idę dzielnie z wysoko uniesioną głową. Pieprzona idiotka musi udowodnić, że wcale nie boli jej ta strata. Janek nie jest już mój i nie wiem, czy kiedykolwiek prawdziwie był. Obserwuję go z daleka, na równi z innymi. W tłumie pewnie nawet nie dostrzega mojej twarzy, ale ja, żeby pokazać samej sobie, że ...