1. Majowy weekend (II)


    Data: 08.05.2019, Kategorie: małżeństwo, Podglądanie namiot, Autor: johnny

    ... namiocie.
    
    Zacząłem wyobrażać sobie dwa młode nagie ciała, po których spływała woda. W pewnej chwili wpadłem na szalony pomysł. Od rana byłem nieustająco podniecony, wiedziałem, że dziewczyny również pozwalały sobie na więcej niż zwykle. Odczekałem na moment, kiedy ostatnia z używanych kabin opustoszała. Wziąłem stojący nieopodal niewielki pieniek i postawiłem przy drzwiach. Prowizoryczny daszek był wyżej niż metr ponad kabinami mogłem więc wspiąwszy się na podwyższenie bez problemu zajrzeć do środka. Kaśka stała tyłem do mnie i namydlała swoje ciało żelem. Dorota zrobiła to wcześniej, bo właśnie spłukiwała pianę. Miała zamknięte oczy. Strumień wody obmywał jej ciało. Sięgnęła do kosmetyczki i wyjęła jednorazową maszynkę do golenia. W pewniej chwili podniosła wzrok i spojrzała mi prosto w oczy. Myślałem, że krzyknie i już miałem zacząć się śmiać i wygłupiać, ale nie. Dorota nie odwracając wzroku oparła się o ścianie i stanęła w rozkroku. Wzięła mydło i powoli rozprowadziła cienką warstwę piany wokół swojej muszelki. Zaczęła golić ją dokładnie, a kiedy spłukiwała ją wodą byłem pewien, że jej paluszek zatańczył chwilę na łechtaczce, a może nawet wsunęła go do środka?
    
    Kaśka z zamkniętymi oczami zaczęła przepychać się w stronę strumienia wody. Maciek szarpnął mnie za rękę.
    
    - Musisz mieć niezły widok skoro tak stoisz z wywalonym jęzorem – szepnął. – Złaź!
    
    Zrobiłem mu miejsce na pieńku, trochę byłem zazdrosny, że ogląda właśnie moją żonę. Ciekaw byłem czy jeśli by go ...
    ... zauważyła mógłby liczyć na podobny pokaz...
    
    Dobrze rozpoczęty wieczór nie mógł zakończyć się źle. Dziewczyny wysłały nas pod prysznic, a same zajęły się przygotowaniem kiełbasek. Kilkanaście minut później siedzieliśmy we czwórkę przy ognisku i pałaszowaliśmy obfitą kolację. Podobnie jak dzień wcześniej obficie zapijaliśmy wszystko piwem. Niestety spora ilość wypitego alkoholu nie była jedyną analogią. Wkrótce wokół nas zaczęły krążyć setki komarów. Zalaliśmy z Maćkiem ognisko "po strażacku" i uciekliśmy do namiotów. Czekałem na tę chwilę przez cały dzień, ledwo zamknąłem drzwi zacząłem się rozbierać. Kaśka również. Widziałem podniecenie w jej oczach. Chciała się kochać...
    
    - Kaśkaaaaaaa! – Dorota zawołała moją żonę jednocześnie rozpinając namiot. Byłem już nagi, nakryłem się więc śpiworem. Kaśka miała na sobie jedynie luźną bluzeczkę więc szybko dołączyła do mnie. – Ten idiota nie zamknął drzwi, mamy w środku cały rój komarów! – całkiem nieźle udawała złość. Maciek był tuż za nią. Chcąc jak najszybciej znaleźć się w środku pchnął swoją dziewczynę i wylądowali na nas. Śpiwór oczywiście zsunął się ukazując naszą nagość. Nieproszeni goście nie zwrócili na to uwagi i rozsiedli się wygodnie.
    
    Byłem zły. Kemping może i znajdował się na końcu świata, ale był bardzo nowoczesny. Nocą oświetlały go latarnie. Nie dawały dużej ilości światła, ale było na tyle jasno, że o seksie pod osłoną nocy mogłem jedynie pomarzyć. Przytuliłem się do Kaśki i starałem nie przejmować zaistniałą ...