-
Arystokrata (X)
Data: 30.01.2020, Kategorie: Sex grupowy Brutalny sex Geje niewolnik, ból, Autor: violett
... wymownie i odparł zdegustowany: – Subtelniej bym tego nie określił. – Macie coś do mnie? Moje – nie moje, aby dzieciaki, ale ja i tak najbardziej kocham być z wami! – Młody wtrącił, próbując zapanować nad ziewaniem. – Bo życie jest na dzielnicach i nikt mi nie powie, że jest inaczej. – Chłopaki, weźcie tego dzieciaka, bo nie wie, co mówi – warknął ponuro Robert, podnosząc się ociężale z zamiarem wyprostowania kości. – No, co źle mówię… – Kojot, choć znosiło go z obranego kursu i ciągle ktoś stawał mu na drodze, nie rezygnował z dotarcia do dawno obranego celu. – Pijemy, Robert, za nasze zdrowie i za dzielnice… Kocham was, chłopaki! Z wami mogę wszystko… Kurwa, nawet ten świat podpalić… – Kretyn – mruknął Rays i podszedł do otwartych drzwi tarasowych prowadzących na patio. Zerknął na piętro w zachodniej części domu. Wydawało mu się, że dostrzegł stojącego za filarem Martina. Westchnął głęboko i w złości pokręcił głową. Kurewsko potraktował dziś swego zarządcę. Powinien był bardziej panować nad nerwami. – Czy ktoś jeszcze tu pije czy jak zwykle zostałem sam? – Kunaj szturchnął Roberta w żebra, najwyraźniej szukał towarzysza do picia. – Co tak główkujesz? Że Eminencję znów ponosi? Nie przejmuj się złapiemy ci innego… Rays nieznacznie odwrócił głowę w stronę masywnego mężczyzny i z trudem powstrzymał się, aby go nie uderzyć. Wspomnienie widoku Drugiego leżącego pod wielkim cielskiem nie dawało mu spokoju. – Jak to sam? A ja to co, pies? – Kojot, któremu w ...
... końcu udało się dotrzeć do Roberta, uwiesił się na ramieniu Kunaja. – A za co pijemy? Za twój nos? Olbrzym pokręcił głową zirytowany, przytrzymując młodego za ubranie, tym samym amortyzując upadek na podłogę, kiedy ten potknął się o stopę olbrzyma. – Pieprzyć nos, życie jest zbyt krótkie, żeby przejmować się takimi bzdetami, lepiej się napić… E, no, trzymaj się trochę, kurwa, w pionie. – I to jest piękne! Wznoszę toast za… za co… – Kojot starał się podnieść, ale efekty były mizerne. – Idziemy, chłopaki, idziemy! I za co pijemy? – Za co tylko. – Kunaj pociągnął z butelki. – A, gdzie ty, kurwa, chcesz iść… – Nie wiem, ale wiem, że coś bym przeleciał… – wybełkotał. Drugie podejście do przyjęcia pionowej postawy również nie było udane. – Jedyne, co możesz teraz przelecieć, to drogę do łóżka… Rosły mężczyzna poderwał chłopaka do góry, przerzucił sobie przez ramię i obróciwszy się wraz z nim dwa razy, ruszył w kierunku drzwi. – Panowie, mamy pierwszy zjazd – zawołał wesoło do reszty. – Uważaj, bo cię zaraz obrzyga i mnie przy okazji – wystękał zasapany Albert van Riyen, zarzucając sobie na ramię nogę dziewczyny, która wiła się pod nim w ekstazie, paznokciami drapiąc do krwi przedramię zapartego o blat stołu mężczyzny. – No, nie może małolat złapać wprawy, ni cholery… – Kunaj poprawił sobie bezwładnie wiszące ciało – o, i już śpi. – Jakby szacowny tatuś wiedział, jakie nauki pobiera ta jego nadzieja rodu, to by chyba na zawał pierdolnął – odezwał się ...