Arystokrata (X)
Data: 30.01.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
Geje
niewolnik,
ból,
Autor: violett
... Robert, patrząc w rozgwieżdżone niebo. – Przetarło się i chyba nie będzie już padało… – dodał sennym głosem.
– Każde doświadczenie jest potrzebne. – Eminencja, wyraźnie odprężony, przystanął obok i poprawił na sobie ubranie, szczególną uwagę zwracając na biały mankiet koszuli. – Nie uważasz? Arystokrata musi być przygotowany na wszystko…
Rays zerknął w stronę długowłosego, a potem znów na bezchmurne niebo i powiedział spokojnie: – Jesteś mi winien niewolnika.
– O, tak! Jutro będzie piękny dzień – mężczyzna, tym razem demonstracyjnie skupił uwagę na kunsztownie wykonanej bransolecie, przypominającej splotem linę konopną.
– Pod warunkiem, że jest arystokratą. – Cichy bezszelestnie pojawił się za plecami obu mężczyzn. – Znowu udusiłeś?
– Z takimi koneksjami to z niego większy arystokrata niż my wszyscy razem wzięci – odparł Eminencja, udając, że nie dostrzegł sarkazmu w głosie Armanda, po czym wzruszył ramionami i odrzucił do tyłu długie, ciężkie loki. – Zabijanie, to taka delikatna materia… Nie potrafię się oprzeć ulotności granicy pomiędzy ekstazą a ostatnim tchnieniem – mężczyzna koniuszkiem języka oblizał wargi – a widok uśmiercanej ofiary jest tak seksualny jak sam akt… Kruchość formy jest zadziwiająco…
– Ty naprawdę jesteś psychopatą. – Armand splunął na podłogę, chcąc podkreślić wagę swoich słów.
– Wolę określenie… człowiek z wyobraźnią – na przystojnej twarzy blondyna zagościł protekcjonalny uśmiech – a ograniczanie się jest zbrodnią na ...
... umyśle…
– Dlatego trzeba szczególnie dbać o naszego małolata. – Robert zmienił temat. – A tatuś lepiej niech się nie dowie, jak jego jedynak jest już wyuczony… Prawda, Cichy?
– Tiaaa…
* * *
Martin, oparty o filar, spoglądał z antresoli na piętrze na wewnętrzny dziedziniec, na który wiodły dwa wyjścia ze służbowych pomieszczeń Roberta. Od kilku godzin dochodziły stamtąd pokrzykiwania, przekleństwa i tłuczenie szkła. Z narastającym niesmakiem obserwował pijanych mężczyzn, którzy nie znali granic spożywania alkoholu i nie posiadali jakichkolwiek hamulców w osobliwym zachowaniu. Pili do upadłego, bez skrupułów oddając się wyuzdanym żądzom. Kilku z nich znał i pamiętał, gdy byli jeszcze dziećmi, jak na przykład Alberta van Riyena. Pochodził z szanowanego, starożytnego rodu, jedyny męski potomek i spadkobierca prężnie funkcjonującego imperium paliwowego; człowiek, w którym pokładano wielkie nadzieje na kontynuację rodzinnych tradycji. Członkowie rodu, bogato obdarzanego przez los córkami, ubolewali nad faktem, że ukochany jedynak zupełnie nic sobie nie robił z pokładanych w nim nadziei i ponad obowiązki wobec rodziny przedkładał własne przyjemności, które nieuchronnie prowadziły do upadku całego klanu. Przystojny, wykształcony i ujmujący w sposobie bycia mężczyzna, przy niewielkim wsparciu ojca i wuja – deputowanych do Rady, mógłby zajść naprawdę wysoko w świecie nie tylko biznesu, ale także polityki. Dwaj bracia van Riyenowie swoją pozycję w kręgach władzy ugruntowali ciężką ...