Arystokrata (X)
Data: 30.01.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
Geje
niewolnik,
ból,
Autor: violett
... szlachetnych wynikający z dużego popytu i nienadążającej podaży. Bogate społeczeństwo Południowego i Starego Kontynentu inwestowało w cenny kruszec i drogie kamienie, słusznie uznając, że w czasach niespokojnej sytuacji ekonomicznej stanowią one bezpieczną lokatę kapitału. Kiedy zorientowano się, że wątłe siły Radrays Valley na dzielnicach są jedynie przykrywką dla właściwych działań Roberta juniora, było już za późno na utrącenie wzrastającej potęgi młodego Raysa. Karty na Giełdzie Południa rozdawał już niedoceniany spadkobierca dawniej możnego, teraz zapomnianego i nie liczącego się od dawna rodu. Tylko kwestią nieodległego czasu stał się jego powrót na najważniejszą Giełdę Kontynentów, na którą rządy dystryktów nie miały wpływu, co dawało większe pole do działania dla rosnącego w siłę Holdingu, a tym samym pozwalało Robertowi zwiększyć kontrolę nad okolicznościami decydującymi o warunkach ekonomicznych.
W ten sposób Rays stworzył pewne i bezpieczne zaplecze dla rodzinnej firmy, co zapewniło szerokie kontakty oraz środki finansowe na odbudowę potęgi na dzielnicach. Nie zawahał się również zadać z łowcami. Powszechnie pogardzane, choć niezbędnie potrzebne formacje, zarabiające krocie na niewolnikach przyczyniały się do rozwoju handlu i powstawania nowych struktur gospodarczych, dzięki czemu w bardzo szybkim tempie rosły fortuny rodów arystokratycznych, których przemysł opierał się na pracy ludzkich rąk. Jednocześnie coraz bardziej wyspecjalizowane grupy, w skład których ...
... coraz częściej wchodzili szukający przygód arystokraci, tworzyły hermetyczny światek, do którego bardzo trudno było się dostać, a aby legalnie pozyskać towar z własnych, urzędowo przyznanych dzielnic, nie sposób było nie skorzystać z ich usług. Przywódcy tamtejszych rejonów, zubożałych w wyniku nadmiernej i nieprzemyślanej eksploatacji surowców naturalnych, chętnie współpracowali z kupcami i łowcami, traktując sąsiednią ludność jak szybko odnawiające się zasoby. Sprzyjał temu przerost liczebny ludności Północnego Kontynentu, podzielonego na małe krainy, odwiecznie skonfliktowane ze sobą, toczące wojenki o dostęp do granicy niewielkiej cieśniny, odgradzającej północ od południowego bogatego i gospodarczo rozwiniętego lądu. Powstawały skomplikowane siatki zależności pomiędzy sprzedającymi i kupującymi, a kontrolę nad większością transakcji sprawowali właśnie łowcy. Nic bez nich i dla nich.
Do jednej z takich grup przystał Robert. Po początkowych problemach, z właściwą sobie przebiegłością ocenił przydatność tych ludzi i zamiast walczyć z nimi o wpływy, powoli i systematycznie przejmował nad nimi kontrolę. Pozbywał się tych, którzy mogli mu w jakikolwiek sposób przeszkadzać i utrudniać nawiązywanie kontaktów z lokalnymi władcami dzielnic. Knuł, intrygował i eliminował słabe i najsilniejsze jednostki bez skrupułów, zarówno we własnych szeregach, jaki i po drugiej stronie barykady, szczując jednych przeciw drugim. Szybko zdobył sobie szacunek i opinię bezwzględnego przywódcy ...