Serce Wulkanu (I)
Data: 05.02.2020,
Kategorie:
Fantazja
Lesbijki
BDSM
Sex grupowy
Autor: Witch
Księżyc w pełni rozświetlał brukowane ulice Dragonkeep na tyle dokładnie, że Di'Anna mogła bez większego problemu policzyć pryszcze na czole przechodzącego strażnika czy przyjrzeć się bliżej zadrapaniom na tarczy jego kompana. Złodziejka westchnęła ciężko, skoro ona tak dokładnie widziała wartowników musiała zdecydowanie zwiększyć ostrożność by samej pozostać niezauważoną.
To nie była dobra noc na bardziej wymagające zadania, ale co zrobić; dziś dostała zlecenie z adnotacją: "na już". O świcie sprawa przestanie być aktualna i sto tysięcy koron przejdzie jej koło nosa.
Sto tysięcy koron!
Na samą myśl drobna dziewczyna aż oblizała wargi. Taka kwota zapewniłaby jej dostatnie życie do końca świata i sprawiłaby, że nie musiałaby już nocami przemykać jak szczur w poszukiwaniu skarbów. No chyba, że hobbystycznie, bo nie da się ukryć, że Di to lubiła; element ryzyka, nieprzewidywalności i tego przyjemnego napięcia towarzyszącego włamaniom.
Uśmiechnęła się sama do siebie i odwróciła wzrok od oddalających się strażników. Tej nocy musiała się dostać do rezydencji hrabiny La Frey i wejść w posiadanie jej dumy; rubinu zwanego "Sercem Wulkanu". Nazwa jak na gust Di'Anny zbyt patetyczna, ale nawet ona nie była w stanie odmówić klejnotowi miana najwspanialszego w całym Dragonkeep. Przynajmniej na tyle na ile można było zawierzyć opowieściom.
Wrota do wyższej dzielnicy o tej porze były już zamknięte, ale to nigdy nie stanowiło problemu. Zwinnie niczym wiewiórka dziewczyna ...
... wspięła się dach pracowni krawieckiej, która dla wygody została usytuowana zaraz obok murów. Di przystanęła na chwilę w cieniu większej przybudówki nasłuchując uważnie i upewniając się, że nikt jej małej akcji nie zauważył. Na szczęście jedynym dźwiękiem, który rozdzierał noc okazały się głośne jęki krawcowej. Złodziejka uśmiechnęła się lekko złośliwie, a potem ze zdumieniem skonstatowała dreszcz przebiegający jej po plecach. Zaklęła pod nosem, zbyt długo była sama i ot taki efekt: nawet jęki krawcowej o obfitych kształtach wprawiały ją w podniecenie. Wizualizacja tych kształtów zadziałała jeszcze gorzej i Di'Anna poczuła wilgoć w atłasowych majtkach.
Zbeształa się sama w myślach i szybko ruszyła na przód. Stanowczo będzie musiała sobie kogoś znaleźć, ale to dopiero po misji!
Wspięcie się nad fragment muru wystający nad dom krawca nie stanowiło żadnego wyzwania podobnie jak zejście na dół. Od tej strony muru niemal nikt nie pilnował wychodząc z założenia, że bogatym i wpływowym obywatelom można ufać. Sami arystokraci tej wiary nie pokładali i każdy na własną rękę pilnował posiadłości co tym bardziej utwierdzało włodarzy miejskich w mniemaniu, ze tutaj nadmiaru straży nie potrzeba.
Posiadłość Hrabiny położona była całkiem niedaleko i przemykając w cieniu bogato zdobionych budowli, murów i drzew złodziejka bez problemów dotarła pod bramy rezydencji. Ominęła je oczywiście i skierowała się na tyły, gdzie jak wiedziała znajdował się rozłożysty dąb, który zdecydowanie ułatwiał ...