SASZA
Data: 07.02.2020,
Kategorie:
BDSM
Trans
Autor: akanah
... rozwierając mi pośladki i oglądając otarcia. Stwierdziła, że dupa nie mydło i że się nie zmydli a do następnego razu wszystko się zagoi.
- Pić. – stęknęłam cicho.
Domina wyprowadziła mnie gołą na podwórko. Podprowadziła do studni, gdzie stało wiadro z wodą. Łapczywie zaczęłam chłeptać. Poczułam jak coś wącha mi dupkę. Obejrzałam się i szybko posadziłam pupcię na trawie piszcząc i skomląc. To był Bruno. Rozległ się śmiech. Wszyscy stali koło domu i patrzyli na moje przerażenie, bawiąc się tym. Domina ciągnęłam nie na łańcuchu a ja idąc na czworaka starałam się trzymać dupcie jak najbliżej trawy. Prawie że robiłam tzw. „łyżwę” . Wskoczyłam do klatki w samochodzie i zostałam zamknięta. Wróciliśmy do domu Ciotki. Ta na mój widok aż się wystraszyła. Szybko zrobiła mi lewatywy czyszcząc kiszki. Sama wykąpała mnie w wannie i nasmarowała dupcie maścią. Domina Joanna nie oponowała. Kazali mi iść spać. Szybko udręczona zapadłam w nerwowy sen. We śnie olbrzymie stado dużych psów kryło mnie bezlitośnie. Płakałam i krzyczałam przez sen. Taki był mój pierwszy raz. Tego nie zapomnę. Potem co najmniej dwa razy w miesiącu Domina woziła mnie tam na krycie. Bruna już nie było ale byli inni goście z zagranicy z psami. Pani Aneta miała również k..y. I te k..y ja, no tego, musiałam, początkowo nie chciałam, ale dostałam parę razy w pysk od Pani Anety, rozbeczałam się i już grzecznie robiłam co kazali. Oni filmowali wszystko.
- No, ale może to za szczegółowo, Mariolko. No wiesz. ...
... Rozgadałam się za dużo i zeszłam z tematu. – powiedziała Sasza.
- Ależ, Saszeńko, wcale nie odbiegłaś od tematu. To takie realne i podniecające. – odparłam szybko z wypiekami.
- Sasza, Mariolka, dziewczyny, marsz do łazienki, już czas. – dobiegł nas głos Mojej Pani. Szybko zerwałyśmy się i podniecone czekającymi nas lewatywami popędziłyśmy do łazienki, rozrzucając po drodze sukienki. Gołe wpadłyśmy do środka. Po chwili wielkie, szerokie, jędrne dupcie, przytulone do siebie, wypięły się przyjmując długiego, gumowego węża w kiszkę. Jak zwykle lewatywy były z jednego ogromnego zbiornika i dwóch kanek. Zbiornik może pomieścić dwadzieścia litrów na raz. Bo to jest wlewnik dla dwóch osób. Najpierw Pani Saszy napełniła go dziesięcioma litrami, po pięć dla każdej. Potem było dwanaście, czternaście i na koniec szesnaście litrów. W przerwie między lewatywami a wypróżnieniami mogłyśmy się kochać i pieścić obie, trzymając w brzuszkach płyn. Oczywiście oddawałyśmy się temu z rozkoszą. Sasza ssała mojego sztywnego ptaszka aż tryskałam żółtawym płynem (taką mam spermę) Ja odwzajemniałam się jej tym samym. Mrucząc i popiskując ssałam „mojego kochanego potwora”, kutaska Saszy. Sasza dostawała orgazmów na sucho. Po sesji, po wyczyszczeniu i wymyciu sprzętu, popędziłyśmy na taras, narzucając na nagie ciała, byle jak sukienki. Były one zapinane z przodu, ale my nigdy nie robiłyśmy tego.
Mój mały kutasek sterczał mocno. Sasza przeciągnęła się i zamruczała rozkosznie. Jej sukienka rozeszła się na ...