smoczyca
Data: 16.02.2024,
Kategorie:
Twoje opowiadania
Autor: Cyfrowy Pedofil
... zapalone, chrapanie męża ustało, tak samo jak i przekleństwa ich syna. Nie no, przecież oboje poszli spać. Zaraz, przecież mieli kawalerkę, więc co, wyszli? W środku nocy? Odwróciła głowę i wrzasnęła, podciągnęła nogi i wbiła się w róg kanapy. Obok niej siedział wysoki mężczyzna w kapturze i masce i się jej przyglądał.
-Kim Pan jest?! Gdzie jest mój mąż? Mój syn?!- zapytała, jednak nie otrzymała od niego żadnej odpowiedzi. Z przedpokoju wyszedł drugi wysoki mężczyzna ubrany w skórzaną kurtkę. Obaj nosili rękawiczki z otworami na palce, obaj wyglądali jakby należeli do jakiegoś gangu motocyklistów.
-PROSZĘ STĄD WYJŚĆ BO WEZWĘ POLICJĘ!-wrzasnęła Anna z nadzieją, ze przez uchylone okno ludzie, którymi jeszcze do niedawno tak wzgardzała, usłyszą ją i popędzą na ratunek. Odwróciła w panice i nadziei głowę w kierunku okna. Wprawdzie nie miała szans żeby się przez nie w jakikolwiek sposób wydostać, przez jego zakratowanie spowodowane aktami wandalizmu, ale Anna wrzasnęła i poczuła jak serce łomocze jej się w gardle. Pod oknem stał trzeci zamaskowany mężczyzna i trzymał w ręku policyjną pałę.
-KIM JESTEŚCIE?! CZEGO ODE MNIE CHCECIE?! GDZIE JEST MÓJ MĄŻ, SYN, GDZIE...
-Jesteśmy anonami - odezwał się mężczyzna siedzący obok, miał lekko wystraszony glos, który przypominał chłopca po lekkiej mutacji, mimo iż jego postura sprawiała wrażenie o wiele potężniejszej osoby.
-To... ale... -Annę przerażenie chwyciło za gardło i coś ciężkiego uderzyło ją z impetem w brzuch, jednak nie była ...
... to pięść siedzącego przed nią mężczyzny. To był strach. Anna wiedziała już, że to nie jest sen, ponieważ zakręciło jej się w głowie i zrobiło słabo. Opadła bezsilnie na oparcie kanapy. Mężczyźni, którzy byli z nią w pokoju, nie zniknęli. To działo się naprawdę. Boże drogi!
-Odejdźcie... - wydyszała.
-W pokoju Chrystusa mężczyzna pod oknem parsknął, jego głos był tubalny, pozostała dwójka zaśmiała się nerwowo, jednak mężczyzna siedzący na kanapie dokończył sentencję, którą co niedzielę wypowiada się na kazania.
-Bogu niech będą dzięki...
"Co za spierdoliny" - pomyślała Anna. Tak być nie może, takie gnoje nie mogą decydować o jej życiu, nie może być na ich lasce Ona nie jest słaba, nie jest byle kim. Nie jest śmieciem dobrzyńskim.
-WY GÓWNIARZE... zaraz was... - próbowała zerwać się z kanapy, ale mężczyzna stojący pod oknem zablokował jej głowę palą policyjną, lekko ją podduszając.
-Nawet o tym nie myśl boska smoczyco... - zagroził jej mężczyzna.
"CZEGO DO DIABLA ODE MNIE CHCE-!?"
-Nie rób tego. - mężczyzna podniósł palec uciszając ją spokojnym, aczkolwiek niezwykle potężnym i stanowczym tonem któremu nie była w stanie się oprzeć - Nie krzycz Boska smoczyco. Jesteśmy tym czego tak bardzo pragniesz.
Anna zerknęła na gangusa który siedział naprzeciw niej. On.....on właśnie walił sobie lekko nabrzmiałego kutasa i patrzył się na nią przez anonimową maskę. Spojrzała mu w oczy, które szkliły się zza białej maski, przypominającej brodatą, szeroko uśmiechniętą twarz. Nie była w ...