O matce nimfomance - część III
Data: 10.02.2020,
Autor: ErmonTwilight
- Sieradzka! – głos nauczyciela przywołał mnie do rzeczywistości i, o ile zwykle po prostu pogodziłabym się z powrotem do krainy nudy, schematów oraz paskudnych nastolatków, tak tym razem…
- Czego… - mruknęłam wywołana z marzeń i niechętnie spojrzałam na Grocha. Stał zszokowany, mocno wybałuszając oczy – Panu się wydaje, że jak te oczy tak wystawi, to więcej miejsca na myśli będzie? Mogę zrobić zdjęcie? Zawsze chciałam mieć takie coś, żeby babcię straszyć. A zdjęcie byłoby jak znalazł…
- Wy… Wy… - profesor jęknął, nie chowając jednak oczu.
- Przypomina mi pan raka. One też noszą oczy na czułkach. O! I też na wstecznym chodzą!
Pedagog istotnie cofnął się o kilka kroków, jakby pchnięty bezczelnością uczennicy.
- Wy… Wy…
- Powtarza się pan, a spodziewałabym się czegoś bardziej… Sama nie wiem. Elokwentnego? W końcu, jako przykład rozumem grzeszącego człowieka, powinien pan być bardziej wygadany…
- Do wyrektora! – krzyknął Grochu, wskazując drzwi.
- Chciał pan powiedzieć jednocześnie "dyrektora” i "wypierdalaj”? Dlatego tak zgrabnie panu wyszło?
W klasie wrzało jak w ulu, po wpuszczeniu do niego chmary bąków.
- Do dyrektora! – wrzasnął ponownie belfer, wspierając słowa zamachem czerwonego koloru swojej twarzy.
- Do wyrektora, do wyrektora… A kto za mnie lekcje przepisze?
Chcąc nie chcąc, dla uspokojenia sytuacji, podążyłam za roztrzęsionym Grochem, wypytując go po drodze o rozmiar przyrodzenia, częstotliwość masturbacji, uprawianie seksu z ...
... sąsiadkami i ulubione pozycje w łóżku. Potem zapytałam jeszcze, czy uprawiał kiedyś seks ze zwierzątkami, albo dawał sobie coś wsadzić w tyłek. Dokładałam do pieca przez całą drogę, a piec pod postacią gęby profesora, na przemian czerwieniał, bielał i przybierał różne odcienie żółtej barwy. A może ja tak tylko myślałam, przyglądając się z ukosa? Grochu zbojkotował moje pytania, na żadne z nich nie odpowiadając, aż dotarliśmy do siedziby smoka.
- Panie dyrektorze! – krzyknął od progu Grochu, nie zważając na, przytkniętą do dyrektorskiego ucha, słuchawkę. Grubas skinął dłonią, jakby kazał Grochowi przysiąść i marszcząc czoło, wrócił do słuchania rozmówczyni. Pewnie rozmawiał z żoną, bo przez kolejne trzy minuty nie odezwał się ani słowem, tylko mrucząc, potakiwał. W końcu wypowiedział wstydliwie "ja ciebie też”, przy którym parsknęłam, wyrzucając z nosa gila wprost na otwarty dziennik trzeciej A i odłożył słuchawkę na widełki szarego telefonu.
- Co się stało? – zapytał, próbując rozszyfrować temat wzrokiem. Ustawiłam się z niewinnej pozie i splotłam palce dłoni.
- Bo pan profesor chciał się przyznać do molestowania nieletniej – wypaliłam wbijając sztucznie zakłopotany wzrok w podłogę.
- Co? – wrzasnął trzęsący się ze złości Grochu.
- Co? – jęknął skrzywiony dyrektor.
- Czy mam powtórzyć? – zapytałam cieniutko.
- Powtórz – sapnął profesor.
- Tak, powtórz! – syknął Grochu.
- Co? – jęknęłam, naśladując głos dyrektora, po czym powtórzyłam to samo, naśladując ...