O matce nimfomance - część III
Data: 10.02.2020,
Autor: ErmonTwilight
... Sprawiał, że czułam w głowie magiczny wir. Wsuwał język i gładził nim spragnione usta. Wpychał go głębiej, przesuwając też po zębach. Robił wszystko, a ja nie oponowałam. Nie byłam w stanie, ale też nawet nie przyszło mi to do głowy. Nie szepnęłam nawet słowa, gdy rozpiął mój szlafrok i stał tak, przyglądając się sterczącym piersiom. Dyszałam, wpatrzona w jego podniecenie, jak w obrazek i czekałam, aż ponownie rzuci się na mnie z kolejną porcją szaleństwa.
Tak też uczynił.
Schował twardy sutek w ustach, dopadając drugą pierś dłonią. Ważył ją, ściskał, ugniatał i zdawało mi się, że robił tysiąc innych rzeczy, gdy ja marzyłam tylko o jednej.
Marzyłam, by nie przestawał.
Wsunął dłoń między moje uda i jednym ruchem ściągnął majteczki. Nie pytał. Wiedział. Wiedział, czego chce i wiedział, czego chcę ja. Rzucił mnie na łóżko, rozchylił nogi i pocałował w udo tak blisko cipki, że aż poczułam ból. Potem pocałował z drugiej strony, muskając moją mokrą muszelkę wzrokiem. Przysięgam, poczułam ten dotyk, chociaż przecież mnie nie dotknął. Spojrzał tylko przeciągle, lubieżnie, z ciekawością i pragnieniem. A ja poczułam, jakby tysiąc języków dotknęło mnie swoim ciepłem. Miast tego, poczułam jeden, który mocno dopadł łechtaczki.
- Ach! Nie! Kurrrr… Tak! - krzyknęłam, z trudem łapiąc powietrze. Moje dłonie uderzyły w kanapę, głowa uciekła do tyłu, odchylając się maksymalnie, a przez ciało przepłynął prawdziwy prąd eksplozji. Wiłam się w spazmach, a on nie przestawał lizać. ...
... Wpadł w trans i nie zwracał uwagi na moje krzyki, jęki, wycie i oszalały taniec. W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że zaciśnięty mocno udami, nie słyszał żadnego z dźwięków, które z siebie wydałam. Rozchyliłam nogi i złapałam jego głowę. Spojrzał pytająco.
- Pozamiatałeś… Po prostu pozamiatałeś – wyszeptałam, patrząc w zaskoczone oczy. Czułam się strasznie wdzięczna i szczęśliwa. A co najważniejsze i niespotykane, bezpieczna.
Wtulił się we mnie, gładząc po brzuchu, piersiach i szyi. Wkładał nos we włosy i oddychał głęboko. Gładził całe ciało, lecz omijał wciąż mokrą cipkę, za co byłam mu strasznie wdzięczna. Jeszcze przez dziesięć minut, nie mogłam znieść na niej dotyku. Byłam jednak podniecona i wciąż pod wpływem tego niezwykłego upojenia. Pocałowałam go mocno, czując swój smak na jego wargach i stwierdziłam, że w niczym nie przypomina on smaku, który przenosiłam do ust na palcach. Ten był inny. Cieplejszy, słodszy, bardziej pachnący. Jakby specjalny na taką okazję. Pocałowałam raz jeszcze. I jeszcze raz. Ugryzłam lekko w szyję, aż mruknął cicho, po czym wysunęłam język i znacząc nim magiczną ścieżkę, na wypadek, gdybym się pogubiła, ruszyłam w dół. Rozsunęłam jego szlafrok. Przejechałam przez stację szerokich piersi, zataczając okręgi wokół jego sutków. Pocałowałam jeden i drugi, polizałam, schowałam w ustach i possałam, patrząc mu w oczy. Położyłam dłonie na udach i w pewnej chwili poczułam, jak jego ciężki członek oparł się na mej dłoni. Jęknęłam z podniecenia i ...