Moire - królowa smoków cz. 5.
Data: 12.02.2020,
Autor: chaaandelier
Amis. Amis jest przy mnie i mówi. Ma taki łagodny i ciepły głos. Uniosłam powoli głowę do góry. Ujrzałam jego oczy. Zmartwione. Nie chciałam żeby się martwił, a zwłaszcza o mnie. Widziałam jak otwiera usta i przemawia, lecz żaden dźwięk nie docierał do moich uszu. Słyszałam tylko pisk. Pisk zabijanej ofiary. Wdarł się w głowę, głęboko zakorzenił się w pamięci. Pozostanie tam na zawsze. Zawsze już będę słyszała ten dźwięk. Niski, drażniący bębenki. Próbuję zrozumieć co do mnie mówi. Słyszę tylko pojedyncze słowa i nic więcej. Chwycił mocno moje ramiona i potrząsnął ciałem. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody.
- Moire! Słyszysz mnie! – Krzyknął, nadal spoglądając z przerażeniem i strachem. Amis bał się. Naprawdę się o mnie bał. Skinęłam, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Głos ugrzązł mi w gardle. Mężczyzna podniósł mnie i posadził na Lachimie.
- Zabierz ją stąd. Nie nadaje się do walki. – Powiedział oschle i odwrócił się. Nie nadaje się do walki?! Przecież ja przed chwilą pierwszy raz kogoś zabiłam. Jak on mógł tak powiedzieć? Głupi facet! Wszyscy są tacy sami. Smok wzleciał w powietrze i powrócił do naszego obozu. Walka prawie się skończyła. Byłam zbędna. Do niczego. Nigdy nie mogłam niczego doprowadzić do końca. Ledwo udało mi się zsiąść. Nie mogłam ustać na nogach. Drżały, czułam jakby były z waty. Służki od razu złapały mnie w pasie i zaniosły do namiotu, posadziły na łóżku po czym zaczęły rozbierać. Dziwnie się czułam, kiedy one dotykały mojego ciała, ...
... ściągały kolejną warstwę ubrań. Zbroja znalazła się na ziemi. Pociągnęły za ręce i poprowadziły do bali z wodą. Gorąca woda kontrastowała z moim zimnym ciałem, zanurzyłam się po samą szyję, wystawał tylko nos. Oddychałam szybko, poruszona całą sytuacją. Opuszczając miejsce walki, adrenalina przestała działa. Na dłoniach zaczynały pojawiać się bąble, przedramiona bolały od machania ciężkim toporem i do tego bolące pięty, których skóra została obtarta przez buty. Leżałam nieruchomo, pozwalając kobietom dotykać delikatnej skóry. Po policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Jedna z kobiet wzięła gąbkę, namoczyła ją i zaczęła zmywać z mojej rąk i nóg ślady krwi oraz brudu. Robiły to bardzo delikatnie. Szorstka gąbka pozbywała się śladów walki.
- Zostawcie mnie samą. – wyszeptałam po chwili. Zostałam w wodzie o odcieniu brunatnoczerwonym. Już nie była taka gorąca, zrobiła się wręcz lodowata. Wyszłam z bali, narzuciłam na siebie długi szlafrok i weszłam na łóżko. Nie mogłam spojrzeć w lustro. Nie mogłam zobaczyć twarzy morderczyni. Wpełzłam pod kołdrę i zakopałam się w pościeli, poduszkach. Zamknięte oczy powodowały, że powracały wspomnienia moich ofiar. Nie chciałam tego. Otworzyłam szeroko powieki i skupiłam się na kwiatuszkach, które znajdowały się na materiale. Chciałam zapomnieć o tym co zrobiłam. Wymazać z pamięci obraz zakrwawionych zwłok. Czerwonych oczu wpatrzonych we mnie.
- Jesteś tutaj? – usłyszałam po chwili głos Amisa. Znów brzmiał łagodnie i uspokajająco. Podniosłam ...