Moire - królowa smoków cz. 5.
Data: 12.02.2020,
Autor: chaaandelier
... delikatnie głowę.
- Już po wszystkim? – Zapytałam. Mężczyzna ciągle miał na sobie zbroję. W między czasie służki wymieniły wodę. Nawet nie zauważyłam kiedy.
- Tak, nasi dobijają jeszcze ostatnich. Jutro przenosimy obóz głębiej. – Powiedział i zaczął zdejmować zbroję. Ściągnął kolczugę, tunikę. Amis pozostał odwrócony do mnie tyłem. Kolejne części garderoby spadały na ziemię. Nie chciałam naruszać prywatnej strefy mężczyzny, ale nie mogłam. Mimowolnie uniosłam głowę do góry. Pewnie czuł, że na niego patrzę. To było silniejsze ode mnie. Umięśnione pośladki, plecy z dwiema bliznami w dolnej okolicy. Kilka innych blizny na ciele. Po chwili cały zniknął w bali z wyjątkiem głowy. Jeśli tak wyglądał tył, to jak musiał wyglądać przód.
- Czyli jutro również będziemy walczyć? – odezwałam się po chwili. Poczułam silną potrzebę, aby być blisko. Wstałam i podeszłam do miejsca, gdzie znajdowała się bala z wodą. Wzięłam czystą gąbkę, zanurzyłam ją w ciepłej wodzie po czym zaczęłam zmywać z ramion Amisa krew. Nie patrzyłam, co znajdowało się poniżej pasa, chociaż kusiło mnie bardzo aby to zrobić.
- Nie. Żołnierze muszą jeszcze odpocząć. Za trzy dni znów będzie bitwa. – Powiedział i zamknął oczy. Dopiero teraz dostrzegłam kilka ran i siniaków, które pojawiło się na ciele mężczyzny. Starałam się myć bardzo delikatnie, aby nie przysporzyć mu jeszcze więcej bólu. I tak wystarczająco wszyscy cierpieli przeze mnie. Lachimowi na szczęście nic się nie stało i właśnie zajadał się świeżym ...
... mięsem. Przynajmniej on miał dobry humor. Mój fatalny nastrój powoli znaczył przechodzić na smoka, ale rozkazałam mu w myślach, abyśmy na jakiś czas nie rozmawiali i nie zaglądali sobie w głowy. Musiałam sobie wszystko ułożyć, a dodatkowa osoba tylko jeszcze utrudniała to. Rozplątałam długi warkocz i rozczesałam palcami potargane włosy. Przez przypadek dotknęłam policzka mężczyzny.
- Amis.. Co czułeś jak pierwszy raz kogoś zabiłeś? – Spojrzałam na niego niepewnie. Otworzył powoli powieki i chwycił moją dłoń. Wplątał palce w moje i kciukiem głaskał wierzch ręki. Ta drobna czynności spowodowała, że przestałam na chwilę myśleć o tamtych okropnościach
- To co ty teraz. Strach, przerażenie, wściekłość. Tylko, ze ty już zabijałaś, a ja zapomniałem o tym, że nie pamiętasz tego. Zapomniałem o tak ważnym elemencie. Przepraszam Moire. To wszystko moja wina. – powiedział, ściskając mocniej moją dłoń, a ja znów zaczęłam łkać. Nie mogłam tego powstrzymać. Podniósł się delikatnie i pocałunkami zmywał łzy. Całował po policzkach, brodzie, czole, aż w końcu pocałował mnie w usta. Delikatnie, niepewnie musnął wargi. Odwzajemniłam całusa. Potrzebowałam bliskości drugiej osoby.
- Proszę, zostań. Nie chcę być dzisiaj sama. – Pokiwał głową, wyszedł z wody, biorąc mnie na ręce. Położył mnie delikatnie na łożu. Założył czyste spodnie i położył się za mną. Przylgnął mocno do mojego ciała, wtulając się w mnie. Czułam ciepły oddech na swoim karku.
- Przepraszam. Nie chciałem żebyś czuła się ...