Ostatnia sobota karnawału
Data: 13.02.2020,
Kategorie:
swingersi,
zabawa,
Zabawki
Autor: Baśka
Podczas jednej z wizyt w zakładzie kosmetycznym Karolcia szepnęła mi na ucho, zbliżała się ostatnia sobota karnawału, szykujemy imprezę, jesteś zapisana. Spojrzałam, ale niczego nie komentowałam. Kiedy przyszła "ta" sobota wiedziałam, że mam być gotowa na 19-tą, bo o tej przyjedzie po mnie samochód i jedziemy dalej. Nie interesowało mnie w tym momencie, ani gdzie jadę, ani z kim mam się spotkać. Wiedziałam, że na tego typu spotkaniach "jest nieźle" I jak na początek nie zawiodłam się. Spotkanie miało miejsce na wsi, gdzie gospodarze, w starym gospodarstwie wyremontowali dla siebie pięknie dom, a klasyczną stodołę połączyli z dawną oborą, robiąc z tego wspaniały dom dla gości. Stodoła była raczej częścią sypialną, natomiast obora pełniła funkcję gościnną. Był w niej bardzo duży salon, normalnie jako jadalnia, obok dwa niewielki pokoiki, tym razem ze "szwedzkim stołem" a dalej bardzo duża kuchnia z pełnym, współczesnym wyposażeniem. Było nas 20 osób, teoretycznie 10 par, ale były tylko 3 pary formalne, 3 pary "sparowane", 4 panie single i 4 panów, też single. Umowa była, że zabawę zaczynamy o 18-tej, obowiązują "odpowiednie" stroje balowe. Mam zaprzyjaźnione trzy "salony" z akcesoriami erotycznymi w Hamburgu, ilekroć przysyłają nowy katalog, zawsze mam coś do wyboru. Wiedząc o tym spotkaniu wysłałam stosowne zamówienia, za trzy dni otrzymałam przesyłkę. Było tam kilka rzeczy innych też, ale był też strój na to spotkanie. Było to czarne, szyfonowe body z półmiseczkami ...
... obszytymi gipiurą z różyczek, wiązane z tyłu, także zdobione różyczkami, przy udach wykończenie falbankami, zapinane w kroku na zatrzask. Było ono o tyle uzasadnione, że eksponowało moje duże brodawki i trochę poszerzało mnie w biodrach. Na dodatek we włosy wpięte dwie czarne muszki. Miałam wspólny pokój z Karolcią, jak mnie zobaczyła, rozległ się jeden potężny gwizd. Zeszłyśmy do "salonu" prawie wszyscy byli już gotowi, gospodarz podął szampana i zaczęła się zabawa. Przez pierwsze półtorej godziny, o dziwo towarzystwo bardzo ładnie bawiło się przy muzyce. Ale po tym czasie zaczęło się już rozluźniać na parkiecie, bo "pary" zaczęły znikać. Pierwsza zaczęła Ala, która zakomunikowała, że ma Wieśka na co dzień i nie chce mieć z nim dzisiaj nic do czynienia, po czym wzięła Piotra i "odpłynęli" Do mnie "przylepił się Krzysio, mąż Hanki, mówiąc, że jeszcze mnie nie zna. Więc poszliśmy do naszego pokoju, czas tańców i trochę alkoholu spowodowało, że już byłam dobrze podniecona, więc nie protestowałam. Wchodząc, odpięłam kostium, proponując pozycję od tyłu. Krzysztof był dosyć wysokim mężczyzną, więc ta pozycja była w pełni uzasadniona. Wypięłam pupę, po chwili poczułam, jak palcem sprawdza wilgotność mojej cipki, a za chwilę już wprowadził swoją pałeczkę. Poczułam ją dosyć dobrze, a jeszcze mocniej poczułam ją, jak się zaczął we mnie wbijać. Był dosyć potężnym mężczyzną, chwycił mnie za biodra, wówczas każde jego pchnięcie miało dodatkową siłę. Był dobry, mocny, ale szybki. Idąc do pokoju ...