1. WYJAZD INTEGRACYJNY


    Data: 21.02.2020, Autor: Minka227

    Z dedykacja dla mojego przyjaciela...
    
    Opowiadanie to czysta fikcja
    
    Powoli budziła się. Wracała z zaświatów. "Gdzie ja jestem?”. Z wysiłkiem otworzyła oczy. To nie był jej pokój hotelowy! Momentalnie oprzytomniała. Leżała w zmiętolonej pościeli, wszędzie porozrzucane ubrania. Pomimo otwartego balkonu atmosfera przesycona była seksem. Z łazienki obok doszedł ją szum lejącej się wody. Jakby w odpowiedzi na jej niezadane pytanie – z kim ja tu jestem – w drzwiach stanął... jej szef. Szeroki uśmiech ukazał się na jego twarzy. Stał jak młody bóg – marzenie wielu kobiet – przystojny na maksa. Magda spłonęła rumieńcem i schowała twarz w dłonie. Jakże jej było wstyd! Znalazła się w łóżku z własnym szefem! Nie była pruderyjna, ale miała jedną zasadę: nigdy seksu z przełożonymi.
    
    - Wyspałaś się, Madziu?
    
    - Szefie, ja nie wiem jak...
    
    - Skarbie, nie pamiętasz nic?
    
    - Daj mi dojść do siebie, proszę...
    
    - Takiej nocy nie da się zapomnieć! Skończę się golić i wrócę do Ciebie.
    
    Magda osunęła się na poduszki. Zamknęła oczy. W momencie, kiedy Marek stanął w drzwiach łazienki, wróciły obrazy z ostatnich godzin. Kolacja w gronie współpracowników na wyjeździe integracyjnym firmy. Dużo alkoholu, nastrojowa muzyka i hamulce puściły. Ale przecież to nie był je pierwszy taki wyjazd. Zawsze potrafiła mieć kontrole nad wszystkim. Zawsze do ostatniej nocy. Pamięta, że bawiła się wspaniale. Tancerką była dobrą, tak że nie siedziała. Towarzystwo powoli wykruszało się. Została tylko ona z ...
    ... Jolą i Patrycją oraz Marek, Bartek i Filip. Zamieniali się w parach. Kiedy tańczyła wolny kawałek z szefem zauważyła, że pozostałe pary znikały w wyjściu na ogród. Muzyka ucichła, Magda odsunęła się od partnera i powiedziała:
    
    - Na nas też już chyba czas.
    
    - Madziu, szkoda już kończyć tak piękny wieczór. Przewietrzymy się?
    
    - Chyba nie...
    
    - Skarbie, nie jest jeszcze tak późno.
    
    - Marek, nie przeginaj, nie jestem twoim skarbem... ale ok, chodźmy na taras, jest piękna noc.
    
    Wyszli na przylegający do sali bankietowej taras, z którego prowadziły schody do pięknego ogrodu. Po drodze Marek wziął ze stołu wino i dwie lampki.
    
    - Nie dość już alkoholu? Ja nuż nic nie wypiję1
    
    - Wolę być zawsze przygotowany. O, nasze towarzystwo ulotniło się gdzieś. Idziemy do ogrodu czy też....
    
    - Czy też co?
    
    - Możemy na przykład usiąść na tej ławeczce i powdychać świeże powietrze.
    
    - Jesteś romantykiem, wiesz szefie?
    
    - To źle?
    
    - Nie, tylko jest to rzadka cecha u mężczyzn.
    
    Weszli do altanki zarośniętej przez bluszcz i winorośl. Naprzeciwko wejścia znajdował się cudowny widok na położone w oddali miasto. Magda stanęła przy barierce i zapatrzyła się. Skądś z oddali dochodziła cicha romantyczna muzyka. Po chwili poczuła się obejmowana od tyłu. Jednocześnie delikatne pocałunki spłynęły na kark i szyję dziewczyny. Gdzieś zaświeciła się lampka ostrzegawcza, że nie powinna, że Marek jest jej szefem, ale... ale nie miała sił, aby wyrwać się z tego objęcia. Podniecenie zaczęło ...
«1234...12»