Spowiedź
Data: 23.02.2020,
Kategorie:
ksiądz,
Zdrada
tragedia,
Autor: Sztywny
... nader gadatliwym i zaczął się rozwodzić o wszystkim i o niczym. Z całej rozmowy zapamiętał opis narzeczonej i jej przeklęte imię.
Natalia. Piękna, szczupła blondyneczka, która uzależniła się od seksu. Mimo stresu, jaki zawsze towarzyszył państwu młodym, widział, jak na niego zerkała, przypominając mu o grzesznej chwili i obietnicy regularnych spotkań. Szczerze żałował pana młodego i pragnął wyznać mu prawdę, ustrzegając przed poważnym błędem. Strach przed konsekwencjami ujawnienia był jednak silniejszy.
Kazał powtarzać słowa przysięgi, wiedząc, że przynajmniej jedna strona wkrótce ją złamie. Nie oszukiwał się, wiedział, że prostowanie Natalii skończy się zwykłym pieprzeniem w ukryciu. Samo wymienianie złamanych zakazów, ślubów i przykazań pewnie zajęłoby całą mszę.
Słowa automatycznie powtarzały sprawdzoną formułę, a Marek rozważał, kiedy oddalił się od powołania. Już od jakiegoś czasu kapłańska posługa wydawała się jałowa, zmieniona w obowiązek pracy, a nie misję daną przez Boga. Nie raz łapał się na fantazjach o kobietach, które odwiedzały kościół, niektóre nawet bezczelnie z nim flirtowały, ale nigdy nie sądził, że ulegnie pokusie. Jednak gorsza od grzechu była świadomość, że nie czuł się winny.
Patrzył na uroczą pannę młodą, której naturalną urodę podkreślono w każdym aspekcie. Dekolt chociaż nie odważny, rozbudzał myśli o przyrodzeniu między wyrazistymi piersiami. Zgrabne nogi, odsłonięte od kolan, szybowały wysoko w niebo, kiedy wyobrażał sobie, jak ...
... wchodzi w Natalię. Delikatne dłonie podkreślał biały lakier paznokci, wyglądający jak sperma, której jeszcze nie zdążyła zlizać. Ale to różowe, pełne usta sprawiały, że zamiast o pokucie myślał o następnych grzechach, których niechybnie się dopuści.
Gdyby byli sami, wziąłby Natalię na ołtarzu. Walcząc z rosnącym podnieceniem, próbował skupić się na odległym punkcie, byle tylko nie patrzeć na pannę młodą. Z ulgą przyjął koniec uroczystości, chociaż do końca wyglądał za Natalią. Poczuł okrutną pustkę, gdy samochód z młodymi odjechał. Zdrowy rozsądek powoli wracał i resztę soboty spędził na modlitwach.
Wydawało się, że odzyskał zmysły. Fantazje odpłynęły, nie myślał o dziewczynie, a msze i modlitwy przyniosły ukojenie. Znów wyraźnie dostrzegał powołanie i z całą siłą pojął wagę popełnionych grzechów. Prosił Boga o przebaczenie, chociaż nie miał odwagi jeszcze na spowiedź przed kimś innym. Wstyd był zbyt silny i przygotowywał się na największe poświęcenia, by go z siebie zmyć. Krzepnący powoli spokój ducha zaburzyła poniedziałkowa wizyta.
Kiedy w kancelarii stanęła Natalia ze świeżo upieczonym mężem, myślał, że pęknie. Nie potrafił sobie przypomnieć nawet imienia mężczyzny, tylko zwalczał kolejne fale pożądania i dzikości. Kobieta uśmiechała się niewinnie i nawet tak wyglądała: proste dżinsy i elegancki sweter przykrywały wszystko, co grzeszne. Nawet włosy upięła w kok, który odbierał jej urody. Brak makijażu odkrywał niedoskonałości cery. Widział ją dwa razy, raz w ...