Spowiedź
Data: 23.02.2020,
Kategorie:
ksiądz,
Zdrada
tragedia,
Autor: Sztywny
... bólu, kiedy wszedł odrobinę i znieruchomiał. Obserwował jak się wierci i opada coraz niżej, przyjmując go całego. Z każdym skurczem utwierdzał się w przekonaniu.
Powoli wychodził z niej i wchodził, z lubością wysłuchując podnieconych komentarzy.
- Jak cudownie... Uwielbiam twojego kutasa. Chcę, żeby to się nigdy nie skończyło.
Zapierała się rękami o jego nagi tors, pogłębiając otrzymywane doznania. Głaskała cipkę i mruczała zmysłowo z każdym pchnięciem. Mięśnie przyjemnie zaciskały się na Marku, wprawiając go w drżenie.
- Spuść się we mnie. Wypełnij moją dupę spermą. Po wszystkim chcę zlizać kał i nasienie z twojego kutasa.
Wstrząs był nie do opisania. Gorąco jego lędźwi wypełniło Natalię, wprawiając oba ciała w harmonijne drgania. Jeszcze długo po ich ustaniu, trzymał ją przypartą do fragmentu muru. Jej nogi wciąż wystawały poza otwory, a gdyby ktoś wtedy spojrzał na wieżę, zobaczyłby kłęby sukni, skąpane w krwawym słońcu.
- Przepraszam - powiedział, unikając jej wzroku.
- Za co?
- Wiele myślałem o tym i nie znalazłem lepszego rozwiązania.
- O czym ty mówisz? - Fizyczne upojenie zastąpiła ciekawość.
- Modliłem się o oświecenie, prosiłem świętych, by pokazali mi, jak rozwiązać naszą sytuację. Jednak otrzymałem jedynie ...
... milczenie.
- Nie rozumiem. - Niepokój powoli ogarniał Natalię. Zaczęła się wiercić w powietrzu.
- To, co robimy, jest straszne, a ja nie wiem, jak przerwać. Wciąż o tobie myślę i ogarnia mnie wstyd. Wiem, że ty również byś nie przestała i nawet jeśli bym miał siły ci odmówić, dalej zdradzałabyś męża.
- Ale tylko z tobą, kotku. - Spróbowała go pogłaskać po policzku, ale odsunął twarz.
- Nie musisz kłamać. Wiem, że nie jestem jedynym. Masz poważny problem, oboje mamy. Jest tylko jedno rozwiązanie.
- Co ty robisz?!
Przeraźliwy pisk rozniósł się po okolicy, uderzył w dzwon i wrócił do uszu Marka ze zdwojoną siłą. Płakał, kiedy wychylił się za krawędź i zobaczył nieruchomą Natalię. Leżała powykręcana z przekrzywioną głową, jakby nie mogła patrzeć na niego, zaskoczona i oburzona zbrodnią. Biel sukni kontrastowała z rosnącą plamą krwi.
Płakał jak dziecko, które usłyszało, że jego rodzice nie żyją. Łzy skapywały na plamy nasienia, które pozostawiał za sobą, zbliżając się do sznura dzwonu. Nie było już odwrotu, kroki zostały podjęte, czasu nie można było cofnąć.
Modląc się i błagając o wybawienie dla duszy Natalii, obwiązał gruby sznur wokół szyi i wykonując znak krzyża, zrobił krok do przodu.
Po okolicy poniósł się załamany głos wzburzonego dzwonu.