Spowiedź
Data: 23.02.2020,
Kategorie:
ksiądz,
Zdrada
tragedia,
Autor: Sztywny
... radośnie, myśląc o tym, co się wkrótce wydarzy.
Odczekał cierpliwie, aż wszyscy opuszczą kościół. Odesłał nawet kościelnego, by mógł w spokoju zamknąć świątynię. Na zewnątrz czekała Natalia, wyraźnie zdenerwowana. Trzymała jakiś podłużny worek w rękach. Uśmiechnęła się, jakby zobaczyła wybawiciela i szybko zniknęła w środku kościoła.
- Pomyślałam, że dzisiaj trochę poszalejemy. Pamiętam, jak się nakręciłeś na opowieści o seksie w sukni, więc ją przyniosłam. Podoba ci się ten pomysł?
- Bardzo. - Gdyby znała go lepiej, rozpoznałaby smutek za szerokim uśmiechem. Zamiast tego ucieszyła się jak dziecko.
- Gdzie to zrobimy? - spytała konspiracyjnie.
- Co powiesz na wieżę kościoła?
- Jesteś szalony. Podoba mi się. - Zagryzła usta i mrugnęła do Marka.
Pognali na sam szczyt. Zdyszani od schodów i obietnicy spełnienia, szybko zmienili odzież. Marek, rozglądając się po okolicy skąpanej w zachodzącym słońcu, wdychał powietrze przesycone rozgrzanymi dachówkami i okolicznymi grillami. Stał nagi, obserwując jak Natalia przebiera się w suknię ślubną. Gdy skończyła, klęknęła przed nim i złożyła ręce do modlitwy. Modulując głos, zapytała z fałszywą niewinnością.
- Proszę księdza, czy mogę possać panu chuja?
- Nie krępuj się, dziecko. Wszystko dla Boga.
Bawiła się przyrodzeniem Marka z ciekawością godną nastolatki, podczas pierwszego razu. Lizała, pieściła i smakowała każdy cal nabrzmiałego organu. Trzymał ją za głowę, powoli poruszając biodrami. Ciepło rozlewało ...
... się w podbrzuszu, gdy drażniła go językiem i czułymi słowami.
- Twoje jądra smakują lepiej od mojego męża. Uwielbiam cię ssać. Lubisz jak ci robię dobrze?
- Tak, Natalko, uwielbiam to.
Wstała, pieszcząc go dłonią i pocałowała namiętnie. Objął ją w pasie, szukając upragnionego ciała.
- Chcę żebyś mnie spróbował.
Pchnął ją w róg, karząc unieść nogę. Wsunął się między uda i pocałował szparkę. Soki płynęły obficie, spijane przez spragnione usta. Czuł smak spoconego ciała i feromonów uwalnianych z każdą pieszczotą. Zatracał się w grzesznym dotyku, pozwalając łzom spływać po policzkach. krople mieszały się z sokami, nadając im słony smak grzechu.
Zapierała się o krawędzie murów, przez które codziennie wzbijały się w przestworza tubalne dźwięki starego dzwona. Teraz wisiał nieruchomo, wysłuchując odgłosów kochającej się pary. Biały welon falował od wieczornych podmuchów, wywołując dreszcze podniecenia i strachu przed odkryciem. Natalia wyginała się, przyjmując język księdza z całą otwartością. Wreszcie pozwoliła mu wstać.
- Pragnę cię we mnie, ale nie w cipce. Staramy się o dziecko, wolałabym uniknąć problemów. - Uśmiechnęła się przepraszająco, ale Marek nie był zły.
- Cokolwiek sobie zażyczysz.
Była niezwykle lekka nawet w tej sukni. Rozłożone nogi wystawały z wieży niczym drogowskazy, kiedy ocierał się o jej krocze. Smarował penis jej sokami, a ona jęczała w oczekiwaniu na przyjemność. Zaparta o róg wieży, pomogła wsunąć się księdzu w odbyt. Zapiszczała z ...