Spowiedź
Data: 23.02.2020,
Kategorie:
ksiądz,
Zdrada
tragedia,
Autor: Sztywny
... urozmaicała im druga kobieta. Gdy przed oczami zobaczył spragnioną twarz Natalii, przyjmującą z lubością jego mocz, doszedł.
Potężny orgazm przeniósł się na ciało kochanki, która z trudem ustała na nogach. Po wszystkim nie mógł się nadziwić, jakim cudem powstrzymała krzyki, które chciały uwolnić się z piersi i oznajmić światu, jak cudownie zarżnął ją ksiądz. Opadł na fotel, z trudem i w ślimaczym tempie maskując wciąż świeży grzech. Natalia, cała rozdygotana, ubrała się, ignorując spermę skapującą z pochwy.
- Zadzwonię do ciebie - rzuciła przez ramię i wyszła. Marek chciał się rozpłakać.
To był piekielny tydzień. Od stosunku targały nim okrutne myśli i rosnąca nienawiść do samego siebie i Natalii. Pokutował, modlił się, odmawiał sobie jedzenia i wygody, ale nic nie przynosiło ulgi. Kiedy biczował się, wyobrażał sobie, jak rozcina skórę kochanki. Kiedy oblewał się lodowatą wodą, sztywniał na myśl, że spuszcza się na twarz kobiety. Zamiast myśleć o odkupieniu podczas wielogodzinnych modlitw, pragnął, żeby to Natalia przed nim klęczała i ssała jego jądra.
Nie mógł spać. Koszmary o konsekwencjach przeplatały się z erotycznymi wizjami, których nie powstydziliby się piewcy erotyzmu. Nie znajdując ukojenia, sięgnął po pornografię. Zamykał się przed komputerem i puszczał kolejne filmy, za każdym razem pragnąć czegoś mocniejszego i bardziej perwersyjnego. Nie myślał trzeźwo, tylko wydawał pieniądze na odblokowanie coraz bardziej kontrowersyjnych treści. Orgie, BDSM, geje, ...
... lesbijki, gwałty – wszystko wydawało się kroplami, które nie potrafiły zapełnić studni rozpusty.
W coraz rzadszych chwilach odzyskanej świadomości, błagał, żeby Bóg się nad nim zlitował. Pragnął, by ktoś go wykastrował, gdyż nie wiedział, jak inaczej może pozbyć się skazy z duszy. Modlił się, żeby nigdy już nie spotkać Natalii, każdy dzień bez jej telefonu był zarazem błogosławieństwem i przekleństwem. Coraz czarniejsze myśli nawiedzały zdemolowany umysł Marka. Wreszcie siódmego dnia zadzwonił telefon.
- Halo? - mówił pogrążony w kojącej obojętności.
- Ksiądz Marek?
Głos po drugiej stronie momentalnie przywrócił do życia zmartwiałe kończyny. Pomnik ożył, krew toczyła pragnienia i nieprzyzwoite myśli. Mężczyzna chciał krzyczeć na kochankę, wypomnieć jej że zadzwoniła. Miał zamiar wygłosić najpłomienniejsze kazanie w jego życiu na temat czystości i ustrzegania się od grzechu, lecz zamiast tego, odpowiedział krótko, z trudem wstrzymując falę emocji:
- To ja.
- Możemy się dzisiaj spotkać? Może wieczorem?
- Czekaj na mnie po mszy wieczornej.
Odłożył słuchawkę gwałtownie, bojąc się, że powie coś więcej, że zdradzi swe zamiary. Kiedy usłyszał głos Natalii, w końcu wiedział, co musi zrobić.
Paradoksalnie, spłynął na niego spokój. Z radością przyjął fakt, że okrutne i nieczyste myśli odpłynęły, a powróciła utęskniona pewność siebie i własnych decyzji. Doszukiwał się w tym stanie potwierdzenia, że podjął słuszną decyzję. Kiedy prowadził mszę, niemal śmiał się ...