1. Zakazana rozkosz, zakazany owoc


    Data: 26.02.2020, Kategorie: Incest ciąża, Autor: Caroline l'Fey

    ... smarkulę, bez szkół, bez perspektyw, za to z bachorem. Okej - w końcu miałam cycki, ale takich lasek to chodziło po mieście setka.
    
    Prawie cztery lata później moim światem po raz kolejny targnął wstrząs. Moja matka zginęła w wypadku samochodowym. Pijany gość wjechał na chodnik i zmiótł trzy osoby. Jedną z nich była moja matka. Kilka następnych godzin przeżyłam jak w transie. Wizyta policji, wyjaśnienia, kostnica. Okazanie. Seria pytań. Ma pani rodzinę? Nie, nie, ja pytam o kogoś dorosłego? Ja wiem, że ma pani miesiąc do uzyskania pełnoletniości, ale to nadal jest jeszcze miesiąc. Adres ojca? Dobrze, ustalimy sami. Procedura.
    
    Procedury biurokratyczne przeciągnęły się długo ponad wymagany miesiąc. Na razie zaczynałam życie od nowa. Byłam dorosła, miałam dowód osobisty i dziecko. I mieszkanie, które trzeba było utrzymać, choć nie pracowałam. Co mogłam robić, jeśli nie chciałam się kurwić?
    
    Konto matki nie było specjalnie zasobne. I tak cud, że zdążyłam wszystko przelać, zanim bank je zablokował po jej śmierci. Starczyło jednak, przy bardzo oszczędnej gospodarce, na trzy miesiące. Potem widmo głodu zajrzało mi w oczy. I wtedy przyszła informacja z policji, że znaleźli mojego ojca. Podobno pracował w jakiejś firmie i dorobił się w niej nawet niezłej pozycji.
    
    Pamiętam ten dzień. Paulinka już spała. Siedziałam przy stole, nad niedopitym winem, wpatrując się pustym wzrokiem w kartkę z zapisanym numerem. Nie wiem, co mną powodowało. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam. Kiedy ...
    ... usłyszałam sygnał, nagle zastanowiłam się, po co to robię. Usiłowałam jakoś zrozumieć, jakie uczucia mną miotały. Nie, nie nienawidziłam go. Miałam co najwyżej poczucie żalu. Nie za to, że sypiał ze mną. Miałam żal, że wtedy odszedł. Tak po prostu. Usłuchał matki i nie próbował nawet ze mną się pożegnać. Jakbym była tylko zwykłym ciałem, w które chciał się spuszczać, bo było młode, ciasne i pachnące. Chciałam odłożyć słuchawkę, ale wtedy usłyszałam jego głos.
    
    - Słucham?
    
    Milczałam. Nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu. Fala wspomnień zalała mnie jak powódź. Ten głos...!
    
    - Słucham? - powtórzył
    
    - To ja - powiedziałam po prostu ze ściśniętym gardłem
    
    Milczeliśmy przez chwilę. To wisiało między nami, jak przepaść. Jak ciemna, zimna otchłań. A potem zdecydowałam się. Przerzuciłam most.
    
    - Tato, mama miała wypadek. Nie żyje.
    
    - Słyszałem. Policja do mnie dzwoniła. Kochanie, chciałem z tobą porozmawiać, ale... wiesz.... rozumiesz....
    
    - Wiem. Rozumiem. Dobrze, że nie zadzwoniłeś wtedy. Nie byłam gotowa na rozmowę z tobą.
    
    Rozmawialiśmy ponad godzinę. To była szczera, boleśnie szczera rozmowa. Ale konieczna. Potem umówiliśmy się na spotkanie. Ojciec miał pracę i nieźle zarabiał. Zupełnie jakby kop w dupę otrzymany od mojej matki zmienił jego życie i pchnął go na nowe tory. Obiecał pomóc mi i Paulince (nie powiedziałam mu jeszcze, że jest jego córką).
    
    Spotkaliśmy się w kawiarni. Jeśli przez ten czas się zmienił, to na lepsze. Zeszczuplał. Na skroniach pojawiły ...