Nigdy nie zapomniałam cz.2.
Data: 01.03.2020,
Autor: Samantha
... czymś takim - poniosłam osobistą porażkę, jeżeli sądziłam, że tutaj będzie mi zdecydowanie lepiej. Myliłam się tak jak miałam w zwyczaju za każdym razem. Ciekawe ile razy jeszcze muszę się pomylić, żeby stwierdzić, że moje jestestwo jest z góry skazane na porażkę.
- A Ty byłaś fair wobec mnie przez te wszystkie lata, kiedy miałaś gdzieś naszą przyjaźń, tylko spędzałaś każdy wolny czas z facetem, który nie potrafił utrzymać kutasa w spodniach? Najpierw zrób własny rozrachunek, a potem oceniaj innych moja droga - to był cios poniżej pasa, ale i tutaj miała cholerną rację. Każdy fakt przemawiał przeciwko mnie i odsuwanie od siebie ludzi, nie było dla mnie obcym zjawiskiem, ale nawet jeżeli nie wywiązywałam się ze swojej przyjaźni, nikt nie dawał jej prawa do takiego a nie innego traktowania mojej osoby.
- Kurwa po prostu świetnie! Doskonale wiem, jaka byłam kiepska, a ty kim się okazałaś w tym momencie? - pozostawiłam to bez odpowiedzi. Odwróciłam się tak po prostu od niej i wyszłam za nim całkowicie bym straciła władzę nad swoimi uczuciami. Świeże powietrze było idealną alternatywą i nie oszukujmy się jedyna w tej sytuacji.
Gdy już odnalazłam się w swoim wewnętrznym azylu wyciągnęłam telefon i przyciskając odpowiednią cyferkę, zaczęłam dzwonić do swojego taty, który jak się okazuje był moim prawdziwym i jedynym przyjacielem, który wysłucha mnie zawsze i przy tym nigdy nie oceni.
- Promyczku ?! - kolejny raz dzisiejszego dnia zapomniałam o dzielącej nas ...
... przestrzeni a co za tym idzie zmiennym czasem. Więc skoro u nas jest po dwudziestej, ojciec teraz z pewnością siedzi za biurkiem w swojej pracy. Był maniakiem kontrolowania, więc fakt, że odebrał trochę mnie zdziwił. - Coś się stało? - tak. Moja odpowiedź była automatyczna, ale wszystko to działo się tylko w mojej głowie i nie miało prawa wychodzić poza nią. No chyba, że uznam iż tak będzie lepiej, ale było to rzadkie zjawisko ostatnie mi czasy.
- Nie... Chciałam usłyszeć twój głos - kłamczucha. Tylko nie płacz, tylko nie płacz Sam, ale po raz kolejny mój umysł nie chciał mnie słuchać i łzy jak na zawołanie zaczęły spływać na biały materiał tuniki.
- Promyczku, jeżeli czujesz, że popełniłaś błąd to wracaj do mnie, ja zawsze cię przyjmę z powrotem - chcę wrócić! Schronić się w twoich ramionach i zapomnieć o otaczającym mnie syfie, ale nie mogę bardziej komplikować swojej sytuacji niż już jest skomplikowana.
Z oczywistych powódek mu tego nie powiedziałam, bo już i tak mój telefon był melodramatyczny, a kolejnego wybuchu niepohamowanego płaczu nie reflektuje dzisiejszego wieczoru. Wiedziałam doskonale, że przyjąłby mnie bez kiwnięcia palcem, ale nie mogę uciekać. Nawet jeżeli osoby z którymi myślałam, że stworzę udany duet myślą inaczej i nie traktują mnie zbyt dobrze. Postanowiłam, że zostanę i spróbuje skleić chociaż część swoje życie do kupy. Z sercem będzie grubsza afera, ale wierze, że kiedyś i tą część swojego ciała uda mi się złączyć.
- Wszystko. Dobrze - wybełkotałam ...