Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... uśmiechem.
Wzdycha zawiedzione brakiem odpowiedzi, lecz posłusznie spełnia polecenie. Parę sznurków rzucam między rozpostarte ręce. Drugą parę przeznaczam na nogi. Rozplątuję i zaczynam wiązać jej na kostki. Chwilę jeszcze obserwuje mnie, licząc na jakąś interakcję, ale skupiam się na wykonywanych czynnościach. Nie spieszę się. Nawet jeśli świadomie odgoni napięcie, to podświadomie i tak ono pozostanie.
— Czyli… Naprawdę jest szansa, że jestem Aniołem? — zastanawia się. — To gdzie są, kurde, moje moce?! Czemu ja nie mam żadnych super mocy? Ty masz — marudzi.
Ma taki przykry nawyk, od kiedy się całkiem ze mną oswoiło. Że papla o czym myśli. Nie w normalnych momentach, nie wtedy, kiedy jest czas na rozmowę, nie. Na zwierzenia przychodzi czas zawsze wtedy, kiedy przygotowuję je do zabawy. Niemal stało się to częścią naszego rytuału. Ja zajmuję się urządzeniem przestrzeni, zamontowaniem wszystkiego, a ono wyrzuca z siebie tony zatrzymanych wcześniej myśli. Zaczęłam nawet to lubić. Lubię zerkać na nie, tak głęboko zanurzone w swoim świecie. Im więcej ruchów ma ograniczonych, tym swobodniej się wyraża. Nie zwracam więc na to zbytniej uwagi. W ciszy wykonuję wszystkie potrzebne czynności. Mam wrażenie, że tą czczą paplaniną oczyszcza swój umysł. Zaczyna podróż w kierunku subspace już na samym początku. Wątpię, by było tego świadome.
— I w ogóle… Cerion jest śmieszna. Lubię ją. W sumie jesteście całkiem podobne, wiesz? — podnosi głowę, by na mnie spojrzeć.
Odgarniam ...
... opadające na twarz włosy i zerkam na nie. Nie przerywam obwiązywania drugiej już kostki. Szczerzy się przerysowanie. Na twarzy nie ma już krwawej pręgi, ale widzę lekko nabrzmiały policzek pod okiem. Anja musiała porządnie jej przyłożyć. Albo raczej… Jemu. Bo dziś zamierzam traktować Nir jak chłopca. Kucam i bez słowa przymocowują linę do nogi łoża.
— No i ta sprawa ze snem… Mega podejrzana. Zupełnie się tego nie spodziewałom. Jaram się kosmicznie.
Powstrzymuję parsknięcie i podnoszę się. Przechodząc ku zagłówkowi, dwoma palcami przejeżdżam od palców stóp, po nodze, przez pępek i środkiem ciała aż do brody. Tam zatrzymuję się na chwilę i lekko odwracam jego głowę w moją stronę. Zerkam na płaskie, małe piersi. Nawet kiedy nie leży, bez problemu można by wziąć jego klatkę za męską. Szerokie ramiona i malujące się pod nimi coraz większe mięśnie jeszcze bardziej pasują do stereotypu. Pewnie kiedy ludzie patrzą, jak trenuje; co ostatnimi czasy robi nieco rzadziej, bo i w domu poddaję go sporym wyzwaniom; to myślą, że jest chłopcem. Uśmiecham się kącikiem ust, bo przypomina mi się, jak wiele sposobów dręczenia dostarcza mi jego siła i możliwości. Część tych mięśni zbudowała się przez nic innego, jak moje wymagające rozkazy. Dziś jednak… Dziś cała ta siła będzie należeć do mnie. Będzie mi w pełni posłuszna.
W milczeniu puszczam je i chwytam jedną linę. Rozplątuję i zaczynam wiązać nadgarstek.
— Nie, serio — słyszę. — Co ty kombinujesz, Jordan? — dopytuje się zaciekawione. ...