Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... próbując znormalizować oddech.
— Pomyślałam, że czas pokazać ci, jak najbardziej lubię brać płeć męską — mówię i na moment spoglądam na czarne bokserki. Teraz – z porządną wypukłością. Chwytam poduszkę i schodząc na materac, siadając obok, wsuwam ją pod głowę Słoneczka. Chcę, by dobrze widziało. Skoro reaguje na takie obrazy u mnie, to może zareaguje i u siebie. W końcu… To ono mówi, że nie można ignorować jego męskiej strony. Niech więc ją nie tylko poczuje umysłowo, ale i zobaczy. Ciekawi mnie, jakie odczucia mu to przyniesie.
Uśmiecham się, bo długo wpatruje się w swoje krocze. Oddech wciąż się mu nie unormował, ale mam wrażenie, że już tego nie zrobi. Podoba mu się. Kieruję dłoń ku wypukłości i zaczynam jeździć nią w górę i w dół.
— Mężczyzn lubię mieć całkiem posłusznych — mówię, nie przerywając ruchów. — Czasem do całkowitej uległości trzeba ich zmusić porządną tresurą. Ją też lubię, ale nie sprawia mi ona tyle przyjemności, co u kobiet. Zwłaszcza tych pruderyjnych. U chłopców największą satysfakcję daje mi moment, w którym są mi już całkowicie podlegli… — wsuwam dłoń pod materiał. Co chwilę pozwalam, by zaróżowiona główka wyłoniła się spod majtek. Nir patrzy, całkiem już zahipnotyzowany. Kiedy przenosi na mnie wzrok, widzę w nim zaczątek tęsknoty. Chce dotyku. Chce go więcej. Wiem, że ogromnie lubi dotyk. Celowo siedzę obok, a nie na nim. — I lubię, kiedy mężczyźni patrzą na mnie dokładnie w ten sposób. Jak na królową, która może, lecz nie musi okazać im ...
... łaski. — Przesuwam dłoń w górę ciała. Chwytam za sutka i ciągnę. Mocno. Krzywi się, ale nieznaczenie. W oczach pojawia się niema prośba o spełnienie. Szybko, jak na nie. Cieszy mnie fakt, że stosuje się do zasad. Wie, że niepytane, nie powinno się odzywać. Cóż za urocza zmiana.
— Jak się teraz czujesz, chłopcze? — pytam, ponownie chwytając za członka. Zsuwam nieco bokserki, pozwalając mu stanąć na baczność. Nir wlepia w to szeroko otwarte oczy. Patrzy, jak obejmuję przyrodzenie w palce i leniwie poruszam nadgarstkiem. — Taki nagi, zniewolony i bezbronny… — kontynuuję. — Chciałbyś znaleźć się we mnie? — pytam lubieżnym szeptem, pochylając się nad nim. Momentalnie odwraca się ku mnie. Gorliwie kiwa głową.
— T-tak, pani — zapewnia, lekko zachrypniętym głosem. — Proszę!
Śmieję się w głos na tę reakcję. Nie spodziewałam się aż takiego zniecierpliwienia. Najwyraźniej wyobraźnia Słoneczka działa nad wyraz intensywnie. Chwytam go pod brodę i całuję lekko.
— To powiedz, jak się teraz czujesz — mówię, wprost do ucha. Na jego ciele od razu pojawia się gęsia skórka. Drży łagodnie. Nie podnoszę się. Pozostaję przy jego uchu, zawiśnięta, z jedną dłonią wciąż masującą prącie. Milczy chwilę. Czuję, gdy zbiera się do odpowiedzi. Robi to kilkukrotnie, zanim udaje mu się coś z siebie wyrzucić.
— Czuję… Czuję się… spragniony, pani. Ogromnie. I obnażony — mówi nieśmiało.
Uśmiecham się. Wiem, jaką trudność sprawia Nir przyznawanie się do takich rzeczy. Zwłaszcza, kiedy jest w ...