Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... melodia znów zwalnia na chwilę. Wykorzystuję to, podchodząc do jednej z kolumn podtrzymujących baldachim. Przywieram do niej plecami i rękami, chwytam przy pośladkach. Najpierw kilka taktów faluję do rytmu, po czym zaczynam wspinać się nogami w górę. Gdy przekraczam poziom głowy, unoszę się cała, na chwilę odrywam dłonie i przekręcam się, kierując głowę w dół, nogi ku sufitowi i brzuchem przywierając do słupka. Zerkam na Nir i uśmiecham się, widząc jego zachwyconą minę. Jednym ruchem nurkuję w dół i znikam za drewnianym oparciem łóżka.
Muzyka blaknie, pozostaje jedynie cichy i głęboki głos wokalisty. Przeciąga słowa, buduje napięcie i milknie całkiem, by zaraz wybuchnąć z mocą większą niż dotychczas. Wykorzystuję ten przełom i wyskakuję zza mebla, lądując idealnie nad Nir. Teraz moje ciało wije się jeszcze bardziej niż jego. Kusi i podnieca. Kiedy włosy muskają jego pierś, słyszę podniecone sapnięcie. Świecące oczy łapczywie pochłaniają moje wdzięki. Uśmiecham się zalotnie i trzymając głowę tuż przy nim, prostuję nogi, wstając na materacu i wypinając ku górze pośladki. Sunąc po jego skórze, powoli przemieszczam ręce i tułów. Całuję kilka razy, po czym posuwistym i płynnym ruchem kontynuuję wędrówkę w górę, po moim własnym ciele. Kiedy dłonie dochodzą do bioder, i stoję już niemal całkowicie prosto, zahaczam o materiał podomki i unoszę go lekko, ukazując łono. Wzdycha nerwowo i spina się na widok mojej kobiecości. Zerkam w dół, na stojącego penisa i wiem, że gdyby był ...
... prawdziwy, byłby teraz tak samo sztywny i gotowy.
Melodia powoli cichnie. Moje ruchy stają się więc wolniejsze i dłuższe. Na koniec, dystyngowanie podskakuję, przybieram leżącą w powietrzu pozę, na boku, z głową wspartą na łokciu i spodnią nogą zgiętą, a drugą wyciągniętą prosto w górę; i za pomocą magii, pomału opadam w dół, obok niego, dokładnie w momencie, w którym utwór się kończy.
Zapada cisza, w której niemal słychać jego napięcie. Ciężki, szybki oddech i intensywne spojrzenie nie pozostawiają wątpliwości – podobało mu się. I to bardzo. Uśmiecham się i sięgam palcami do jego członka. Opuszkami przejeżdżam delikatnie od dołu do góry. Nie odrywa ode mnie wzroku. Jasne oczy wciąż obdarzają mnie tą czcią i gotowością, by spełnić każdą z moich zachcianek.
Kilka razy popycham prącie sprawiając, że rusza się i drugi, zagłębiony koniec. Sapie wtedy cicho.
— Och, kochanie, od kiedy to się taki delikatny zrobiłeś, co? — pytam z rozbawieniem i podnoszę się. — Pewnie myślałeś, że z przyrodzeniem, to ty będziesz pieprzyć mnie, prawda?
Widzę, jak lekko rzednie mu mina. Boi się. Boi się, że mu na to nie pozwolę. Szarpie się lekko.
— Spokojnie — mówię, jedną dłonią przyciskając go z powrotem do materaca. Przerzucam kolano nad jego miednicą i zastygam tuż nad sterczącym penisem. — Seks będzie, ale sam fakt, że masz fallusa nic nie zmieni — tłumaczę i chwytam za wspomnianą część. Znów sapie i wzdycha. Chce. Tak bardzo już chce… — Jeśli dojdziesz bez mojego pozwolenia, to ...