Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... zaczerwienione ślady. Wiem, że chciałby rozmasować skórę w tych miejscach. Nie rusza się jednak. Leży w dokładnie takiej samej pozycji, jakby bał się, że jakikolwiek ruch da mu zbytnią ułudę wolności. Że go nakręci i uwierzy, że może mnie dotknąć.
— Wstań.
Waha się przez moment, ale ostatecznie wykonuje polecenie. Gumka bokserek dodatkowo podtrzymuje sztuczne przyrodzenie od dołu, zabezpieczając przed ewentualnym wypadnięciem. Widzę, że przy każdym ruchu czuje zagłębiony w siebie koniec. Kiedy staje naprzeciw mnie, rozciera nadgarstki. I patrzy wyczekująco. Pewnie wszystkimi siłami pilnuje, by patrzeć tylko w moje oczy. By się nie rozpraszać i nie sięgnąć przypadkiem ku mojemu kuszącemu ciału.
Znacząco przenoszę wzrok na jego penisa i w tym samym momencie chwytam za niego od dołu. Chcę, by spojrzał. Patrzy. Grzeczny chłopiec. Powoli okrążam go, zmuszając, by sam też się odwrócił. Gdy ja staję tyłem, a on przodem do łóżka, puszczam go i sama siadam na materacu. Podpieram się z tyłu na dłoniach, czym eksponuję piersi i brzuch. Zarzucam lekko głową, odgarniając włosy na bok i uśmiecham się z wyższością. Zakładam nogę na nogę i jedną dłonie wskazuję na znajdujący się za Nir mebel.
— Weź Zaratustrę i podejdź z nią tu.
Natychmiast okręca się na pięcie i idzie po książkę. Swoją ulubioną z niewielkiego zbioru w sypialni. Wielokrotnie już pokazałam Słońcu alternatywne zastosowanie tego dzieła. A raczej jego twardej okładki.
Idzie powoli, bo z każdym krokiem skacze ...
... mu sterczący penis. Doskonale wiem, co czuje, poruszając się z tym. Wraca i podaje mi książkę.
— To dla ciebie — mówię. — Wyprostuj się i ułóż ją sobie na głowie.
Patrzy na mnie zdezorientowany. Pewnie myślał, że w końcu mu przyłożę. Oj nie, nie. Parskam, widząc jego minę.
— Myślałeś, że chcę cię zbić? — pytam i lekko kręcę głową. — Dlaczego miałabym to robić? — kontynuuję miłym tonem. — Jestem z ciebie zadowolona. Nie zrobię tego. No chyba, że tego chcesz?
Marszczy brwi pod wpływem tego pytania. Oczywiście, że chce. Wiem, że chce. Ale wątpię, by był w stanie mnie o to poprosić. Nie zależy mi na tym. Zamiast go bić, wolę patrzeć, jak toczy ze sobą dziką batalię o każdą sekundę, w której nie może mnie dotknąć. Bez słowa układa tom na swojej rudej grzywie.
— Leży stabilnie?
— Chyba tak, pani — potwierdza, prostując ręce.
— Świetnie. To stój gdzie stoisz. Ręce założone do tyłu, książka na głowie. Jeśli oderwiesz stopy od ziemi, albo upuścisz tak poważne dzieło na podłogę, kara będzie ta sama, co na początku. Pamiętasz? Zero seksu przez następny miesiąc — przypominam.
Żałosny wyraz na twarzy młokosa przepełnia mnie nową satysfakcją. Mam wrażenie, że frustruje się jeszcze bardziej, niż na początku.
— Zrozumiałeś?
— Tak, pani — potwierdza smutno.
— Świetnie. — I biorę głęboki oddech uwypuklając pierś. Wciąż nieco odchylona, prawą dłonią zaczynam błądzić po swoim ciele. Całkiem rozwiązuję szlafrok i pozwalam, by jego poły swobodnie opadły na boki. ...