Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... ja zaczynam poruszać się w górę i w dół, migawkowo ukazując kawałek zanurzonego we mnie penisa.
— Widzisz, jak twój członek co chwilę znika w moim wnętrzu? — pytam, choć nie oczekuję odpowiedzi. — Jak wchodzi we mnie, jak ocieka moją wilgocią… Czujesz poślizg, który ona daje?
Wraz z kolejnymi słowami jego oczy otwierają się szerzej. Usta poruszają, a oddech znów przyspiesza. Jest mój. Podąża za moim głosem i dotykiem całym swoim umysłem i ciałem. Świadomym i nieświadomym. Dostarczane obrazy i snute historie łączą się z wyobraźnią i przekładają na inne zmysły. Zaczyna czuć wszystko, o czym mówię.
— Czujesz moje gorące wnętrze? Czujesz miękką i lekko pofałdowaną strukturę, kiedy twój penis zagłębia się coraz dalej?
Przyspieszam ruchy. Mocniej zaciskam dłoń na jego gardle. Ciężko mu złapać oddech.
— Czujesz, jak ścianki ściskają cię ze wszystkich stron? Jak pieszczą cię od czubka, po samą podstawę? Czujesz tę śliską, wyuzdaną przyjemność, którą ci daję?
Podnosi na mnie spragnione oczy. Dłużej już nie wytrzyma. Ja również. Na mnie podobnie działy wypowiadane słowa. A nasycenie jego oddaniem dodatkowo zwiększyło przyjemność. Jestem tak samo bliska, jak i on.
— Możesz dojść, kochanie. Pozwalam — mówię i na chwilę rozluźniam ucisk na gardle. Od razu na jego twarzy maluje się ogromna ulga. Łapie powietrze, a ja zwiększam jeszcze intensywność ruchów. Przywieram kroczem do jego ciała. Już jedynie kręcę miednicą, nie unosząc jej widocznie w górę. I mi i jemu ...
... więcej przyjemności sprawiają ruchy przód-tył. I dlatego, już po chwili, oboje wzdychamy głośno, gdy nasze ciała przeszywa ten sam, ekstatyczny prąd. Spina nam mięśnie i przechodzi niczym odbijająca się fala, przez niego, do mnie i ode mnie znów wraca ku niemu, z nieco mniejszą intensywnością. We wtórze westchnięć i urywanych jęków, pogrążeni w błogostanie czekamy, aż wszystko się uspokoi. Aż tafla wody będzie gładka i przejrzysta.
Wciąż nie wysuwając go z siebie przylegam piersią do piersi, językiem znaczę drogę od obojczyka, aż do ucha.
— Udało ci się. Jestem zadowolona — szepczę i przygryzam lekko małżowinę. Schodzę z niego i kładę się obok.
Patrzy na mnie. Długo i głęboko. Z wdzięcznością. Po chwili znacząco odwraca głowę, zerkając na więzy na nadgarstkach. Najwyraźniej myśli, że to koniec.
— Jesteś pewien, że chcesz się uwolnić? — pytam prowokacyjnie. — Jeszcze nie skończyłam zabawy tobą — mówię, z rozbawieniem chwytając za mosznę. Wzdryga się, gdy poruszając ją lekko, poruszam i całą resztą. Jasne oczy znów stają się niepewne. Chce się wyswobodzić. Ale chce tego, by móc mnie dotykać. Bez takiej możliwości, wolność będzie jedynie kolejną torturą.
Wspaniale.
Sięgam do więzów, ale zatrzymuje mnie.
— Nie jestem pewien, pani — mówi szybko.
Uroczo. Bez słowa rozwiązuję linę.
— Cóż — przechodzę ku kostkom. — Twój problem w takim razie, bo zamierzam cię użyć nieco inaczej — odpowiadam niefrasobliwie, całkowicie wyzwalając go z okowów. Z lubością zerkam na ...