Pijana Wiśnia. Znów
Data: 03.03.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Zabawki
lezdom,
Brutalny sex
Autor: Pijana Wiśnia
... to, jakie? Kaleczyć się mentolem... dobra, mniejsza o to.
Mała ściskała szklankę z taką siłą, że myślałem, że trzaśnie jej w rękach. Barman mówił do niej pośpiesznie, jakby tłumaczył jakąś ważną rzecz, a ona powstrzymywała płacz. Rany, wyglądała na kompletnie wstrząśniętą, rozbitą. Nie wiem, o czym rozmawiali, zamówiłem sobie tego szatańsko drogiego drinka i tylko patrzyłem. Wiedziałem, że czeka na coś albo na kogoś. Głupi by się domyślił. Nie, ty nie. Fakt.
No, a potem wszystko potoczyło się tak szybko... Ja pierdolę! Tam, w tej Wiśni, chyba mają umowę. Taką międzyludzką, kurwa! Nikt się do niczego nie wtrąca, zakładam, że do momentu popełnienia morderstwa. A tak, to wola twoja. Rozumiesz? Chore to trochę, ale najwyraźniej muszą mieć zaufanie do swoich klientów. Nawet tych niepoczytalnych. Bo ja ci mówię, ruda jest niepoczytalna. Albo obłąkana. Albo pierdolnięta, ostro. Tak, to ona przyszła. Ale posłuchaj tego! Czekaj, napiję się. Zamówisz drugie? Nie bądź cep...
Przyszła. A może nie, to złe określenie. Wtoczyła się? Człowieku! Była kompletnie pijana! Ależ ubaw... Stanęła w tych przeszklonych drzwiach na rozstawionych nogach. Miała płaskie pantofle, nie wiem, jak się nazywają. Oraz spódnicę. I doprawdy, nie mam pojęcia, jak ona wykonała ten zacny rozkrok. Trzymała się futryny, rozumiesz? Ha, ha, tak! Ta sama ruda, co poprzednio. Dokładnie ta sama. Bluzkę, tak jak tamta, też miała w nieładzie jakimś, ale przynajmniej, a może i szkoda, ze stanikiem. Ona chyba nigdy ...
... o nim nie zapominała. Tak, kiedy się zatrzymała i przestała chwiać, spojrzała po sali. Noo, w mordę! Szło spaść ze stołka. Wyobraź sobie szatana w rudych, w dodatku dziwnie nieuczesanych włosach. Tak, to ona. Tylko rogi niewidoczne. Jej spojrzenie... stary! Lustrowała każdego z taką siłą, że gdyby mogła, toby zabiła! Aż wreszcie popatrzyła na tą małą. Cholera... Tamta natychmiast zeszła ze stołka i zaczęła iść w jej stronę. Ale ruda weszła, zamknęła drzwi. Minę miała wyjątkowo wredną. Choć może to już przekraczało granice wredności. Wyprostowała się znów – po pijaku chyba nie mogła prosto ustać – spojrzała na nią, jakoś tak wrogo, tak... dziwnie, stary. Jakby coś ją bolało. Wiesz, zapijaczone spojrzenie prawdę ci powie. Całe jej szaleństwo się w nim uwidoczniło i każdy, tym razem nawet ty, by to zauważył. Jak śpiewali
:
„Zaufaj mi. Nie ma powodu, by się bać. Wszyscy tu są. Czekają, aż w końcu będziesz jedną z nas. Uspokój się. Możesz być pełna strachu. Ale będziesz tutaj bezpieczna. Kiedy w końcu zaufasz mi. W końcu uwierzysz we mnie... Zawiodę cię, Zawiodę cię, zrobię to. Gdy wreszcie mi zaufasz... Wreszcie uwierzysz we mnie. Zaufaj mi. Będę tam, kiedy będziesz mnie potrzebować. Nigdy nie chciej upaść”.
Ty wiesz, jakie to trafne? Tylko nie mam pojęcia, z której strony. Z której strony bardziej.
Mała podeszła do rudej chyba zbyt szybko. Zatrzymała się za blisko. A ta, w dupę pijana suka, strzeliła ją po pysku. Raz. Dziewczyna ponownie na nią popatrzyła. I dostała ...