Pijana Wiśnia. Znów
Data: 03.03.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Zabawki
lezdom,
Brutalny sex
Autor: Pijana Wiśnia
... wykonała. Przecież ledwie stała. I wciąż bełkotała coś pod nosem. A potem, człowieku, obróciła ją do ściany, która – moim skromnym zdaniem – mało co nie pękła od nacisku. Dziewczyna jęknęła głośno, a potem drugi raz, kiedy ruda ponownie pociągnęła ją za włosy. I zwyczajnie kazała jej tak stać. Nagiej. A co dziwne, tamta posłuchała. W sumie też bym się bał ruszyć. No, co nie? Ze świrami nie ma żartów. Boże, mówię ci! Myślałem przez moment, że mnie znajdzie i zabije! Podeszła do szafy, ale nie zapaliła w niej światła, tylko na macanego wyjęła jakąś torbę. Ta, zamknij mordę! Za cholerę bym jej mojego wacusia nie podstawił, nawet na macanego! Brrr... Piwo, kurwa, mi daj, bo nic ci więcej nie powiem! Taki ja – ha, ha. Zażalenia do babci.
Dobra, zamilcz. No co się dziwisz, że teraz się tak emocjonuję?! Ty byś spierdalał jak dzika świnia przed ubojem! Dobra, mówię. W tej torbie, człowieku, były jakieś tam akcesoria. Tak, mała stała. Nie wiem dlaczego, ale chyba wolę nie wnikać. Pierwsze, co tamta wzięła do ręki, to zwyczajowa u nich chyba szpicruta. Zakazała małej się ruszać, coś tam jeszcze dodając, po czym wymierzyła jej razy. Och, Chryste! Te jęki. Dziewczyna oparła dłonie na ścianie i tylko jęczała za każdym uderzeniem. Nie wiem, ile razy oberwała, mózg mi się wyłączył, stary! A potem ruda rzuciła to na podłogę, zachwiała się znów, podeszła do niej i zacisnęła palce na jej czerwonym tyłku. Uch... I po minucie, tak, chyba minutę tak stała, coś tam jej szepcząc do ucha, ...
... wepchnęła je w nią! Tak, kurwa, myślałem. Ruda.
Dziewczyna jęknęła głośno. Ale ruda poruszała palcami przez chwilę, szybko i niedelikatnie, i wycofała się. Odsunęła. Uśmiechnęła jakoś tak podle. I sięgnęła do torby. Nie wyjęła tym razem żadnych łańcuchów, pasków, nic. Po prostu kazała małej stać. Czymś jej zagroziła, ale nie wiem czym. No cóż... Wyjęła knebel. Wiesz, oni mają takie śmieszne kuleczki. Po prostu wcisnęła jej to w usta. Mała usiłowała coś tam powiedzieć, jakoś się sprzeciwić, ale chyba rzeczywiście była czemuś winna. No i po ptokach, jak to mówią. A potem, człowieku, ruda wyciągnęła wacka. Sztucznego. Aż mi gały wyszły...
I tak zwyczajnie, bez zbędnych wstępów, znów coś mamrocząc, wsadziła go w nią. Mhm... chociaż wsadziła to nieodpowiednie słowo. Dziewczyna krzyknęła, pewnie nawet w stolicy ją usłyszeli. Ale rozstawiła nogi. No, poniekąd nie miała wyjścia. Tamta przycisnęła ją mocno, chwyciła za jej wciąż czerwony tyłek i tak sobie ją posuwała. Mówię ci. Raz za razem, unosząc jej pośladki. Tylko, no... po niezbyt długim czasie jęki się zmieniły – już na te bliższe rozkoszy. Widziałem, jak ugryzła ją raz czy dwa w szyję, może w ramię, nie przestając, oczywiście. To było bardziej... pieszczotliwe. A kilka minut później, może kilkanaście, przesunęła dłoń na jej łechtaczkę. Ten dźwięk sztucznego penisa... Wyobraźnia mi podpowiadała, że nie chciałbym, aby się we mnie znalazł. Ta, śmieszne! Nie przestawała, no co Ty! W ostateczności robiła jej dobrze. Ach, to ...