Pijana Wiśnia. Znów
Data: 03.03.2020,
Kategorie:
Lesbijki
Zabawki
lezdom,
Brutalny sex
Autor: Pijana Wiśnia
... drugi raz. A potem trzeci, na Bóg wie którą nogę. Zachwiała się, ale tamta ją przytrzymała, jakżeby inaczej. Widziałem, kurwa, jak płacze. A w spojrzeniu rudej pierdolony lód. Potem zaczęła coś mówić, ruda, oczywiście, tak szybko, że nie wszystko do mnie docierało. Tym razem jednak było inaczej, tylko ja obserwowałem. Nikt inny. Jakby nic się nie działo – na przekór temu, co się działo. Właściwie to mówiła coś o tym, że mała nie powinna tego robić. Jakby ją zdradziła, wiesz? Spała z kimś innym albo komuś innemu na coś pozwoliła. Dziewczyna nawet się nie tłumaczyła. Tylko szlochała. A potem ta suka szarpnęła ją za włosy i – Bóg mi świadkiem – na pewno jakieś jej wyrwała. Chciałem wstać, ale cholera, to ta pierdolona atmosfera tego miejsca – siedziałem jak ostatni debil i gapiłem się, tak zwyczajnie. I chuj, po heroizmie. Ech, dolej, człowieku...
No właśnie! Bo widzisz, ja nie wiem, dlaczego zawsze na nie trafiam. I na to, co się między nimi dzieje. Ale słuchaj dalej, ty, ruda ją puściła! Chyba przez przypadek, czemu się nie dziwię. Najwidoczniej uchlała się z jakiejś żałosnej rozpaczy. Więc tamta, zapewne wiedząc, co ją czeka, spieprzyła. No! Dobrze słyszysz, stary! Po prostu uciekła. Ale na górę, niestety. Te dziewuchy zawsze najpierw robią, potem myślą. No cóż. Chociaż kalkulując, koło rudej nie dało się przejść, bo stała sztywno jak ta kurwa pod latarnią. Ani ją minąć, ani przeskoczyć. Mała nawiała na schody i to już nieco zaskoczyło niemrawą rudą. Zachwiała się, ...
... puściła wiązankę bluzgów pod nosem i poszła za tamtą taktownie chwiejnym krokiem. Ba! Też poszedłem, człowieku! Ty byś nie chciał tego zobaczyć??
Mała szlochała na korytarzu. Trzymała się za policzek i przepraszała, przepraszała jak to marynowane cielę. No, a co według ciebie powinna zrobić, cholera?! Nie emocjonuję się, po prostu ta ruda... ja pierdolę! Jak to co? – uciekać, kurwa, uciekać! Ruda zaczęła pieprzyć coś o tym, że zawiodła, o zaufaniu, jak w tej piosence. Jakby cały świat był pod nie ustawiony. A potem chyba mówić jej się odechciało, bo po prostu splunęła na podłogę jak ten menel ostateczny i znów doskoczyła do biednej dziewczyny. Wepchnęła ją siłą do pokoju, człowieku, wrzeszczała coś przy okazji, że ona już jej pokaże, jak to jest, że już nigdy jej się nie zachce...
Ano, popierdolone to takie.
Więc ja też wlazłem, szybko, od razu do tej szafy. Chyba każdy pokój taką miał. Podejrzewam, że gdybym do niej nie wszedł, toby nawet nie zwróciły na mnie uwagi. Jedna była w lekkim szoku, druga zaś wściekła jak sto diabłów. Ruda nie pozwoliła jej za daleko odejść, oczywiście. Tradycyjnie już. Złapała ją przy drzwiach. I ten lód w oczach... Nie chciałbym takiej kobiety. Chwyciła dziewczynę mocno za podbródek, docisnęła do najbliższej ściany i normalnie myślałem, że chcę ją za tę brodę podnieść do góry. Mała i płakała, i nie. Bała się, to pewne, sądzę, że nigdy jej w takim stanie nie widziała. No ale... A tamta zwyczajnie zdarła z niej ubranie. Nie wiem, jak ona to ...