1. Arystokrata (XII)


    Data: 07.03.2020, Kategorie: niewolnik, Brutalny sex bez seksu, cierpienie, polityka, Autor: violett

    Oparł się dłonią o futrynę i z uwagą przyjrzał się niezwykłej kołatce. Stara, pokryta śniedzią, przedstawiała łeb koszmarnego stwora i nie pasowała do odrestaurowanych frontowych drzwi. Niezrozumiała potrzeba użycia metalowego gadżetu pchnęła go do prostackiego załomotania w podwoje domu Marty.
    
    Uderzył czachą z odsłoniętymi w dziwnie prześmiewczym wyrazie zębami i wijącymi się wokół wybałuszonych oczu splotami kudłów.
    
    Co, do cholery, miał znaczyć ten maszkaron na samym wejściu? Jakiś żart? Drugi podobny, jeśli nie taki sam, tyle że kamienny, od zawsze straszył swym uszczypanym i porośniętym mchem obliczem przy wjeździe na teren kopalni. Nikt już nie pamiętał, kto i w jakim celu postawił tę bestię o złośliwym obliczu. Wcale by się nie zdziwił, gdyby Marta przytachała także tamtego potwora pod swoje drzwi.
    
    W chwili, gdy zirytowany opieszałością służby powtórnie miał użyć kawałka metalu, białe masywne drzwi otworzyły się. Stojący w nich niewolnik na widok Roberta Raysa zamarł na moment, a następnie, spuściwszy wzrok, skłonił się.
    
    – Panie…
    
    Arystokrata odepchnął zaskoczonego sługę i wszedł do środka.
    
    – Chcę się widzieć z moją siostrą! – warknął i rozejrzał się po przestronnym holu. Zanim osobisty zdążył zareagować, skierował się w stronę korytarza prowadzącego do, jak się spodziewał, prywatnych pokoi. O tak wczesnej porze liczył zastać Martę w sypialni. – Śpi? – zadał pytanie, na które nie oczekiwał odpowiedzi.
    
    – Panie, panny Rays nie ma… – Alan niemal ...
    ... wykrzyknął i pośpiesznie podążył za Robertem.
    
    – Pierdolisz!
    
    Wizja Marty i Drugiego razem przyprawiała go o ból głowy i rozdrażnienie. Gdyby nie wizyta w ambulatorium, którą zafundował mu Cichy, odwiedziłby siostrę dużo wcześniej. Złe przeczucia targały nim, odkąd dowiedział się o udziale Martina w zaskakująco podejrzanej rezerwacji jego osobistego niewolnika. Czyj, do kurwy nędzy, był to pomysł? Marty czy Shlazinga?
    
    – Panie, to są prywatne pokoje panny…
    
    Robert zatrzymał się, przez ułamek sekundy spoglądał na biały marmur podłogi, po czym gwałtownie odwracając się, wyprowadził cios lewą ręką w żołądek upierdliwego niewolnika.
    
    – Zamknij się – syknął. Z satysfakcją obserwował, jak zaskoczony chłopak łamie się wpół i upada na kolana, walcząc o oddech. – Jeszcze jedno słowo nie po mojej myśli i będziesz zbierał mózg ze ściany.
    
    Nic już nie stało na przeszkodzie, aby wszedł do sypialni. Narażał się na awanturę, ale nie obchodziły go ewentualne protesty. Siostra się panoszyła, a Martin spiskował. Wszyscy spiskowali!
    
    Docierały do niego niejasne, ale wyraźnie niepokojące sygnały, że ktoś zbiera informacje o rodzinie. Pomimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań obserwacje służby wywiadu nie na wiele się zdały. Nie udało się znaleźć konkretnych, a właściwie żadnych dowodów na ingerencję w pilnie strzeżone życie prywatne rodzeństwa. Owszem, wcześniej też zdarzały się nieudane próby manipulowania w systemie ochrony i bezpieczeństwa Holdingu, i nie było to czymś nowym, ...
«1234...18»