1. Arystokrata (XII)


    Data: 07.03.2020, Kategorie: niewolnik, Brutalny sex bez seksu, cierpienie, polityka, Autor: violett

    ... jest moja siostra?
    
    Uwolniony od cierpienia, ale zmuszony do patrzenia w oczy Robertowi, czubkiem języka zwilżył spierzchnięte usta i głośno przełknął ślinę.
    
    – Panna Rays, jak co rano, wyjechała na przejażdżkę.
    
    – A gdzie odbywa się ta przejażdżka?
    
    – Nie wiem, nigdy nie wspomniała – wyjaśnił pośpiesznie.
    
    Mężczyzna położył lewą dłoń na ramieniu i ścisnął delikatnie.
    
    – Alanie, na razie zwrócę ci tylko uwagę, że bardzo nie lubię zwrotu „nie wiem”. Rozumiesz?
    
    – Tak, Panie.
    
    – No, i fajnie, to nam zaoszczędzi trochę czasu. Gdzie jest Drugi?
    
    – Na dole, w służbówce.
    
    – Co robi w służbówce?
    
    – Nie wi… Pani kazała tam go odesłać – poprawił się szybko.
    
    – Rozumiem.
    
    Wyjaśnienia osobistego Marty miały sens, jednak czuł, że niewolnik nie mówi wszystkiego. Mocniej wcisnął kciuk w wiązadło obojczykowe.
    
    – Powiedz mi, gnojku, od kiedy jesteś niewolnikiem?
    
    – Od roku i trzech miesięcy – odpowiedział błyskawicznie i dodał: – Pięć tygodni przed przybyciem do Radrays Valley przebywałem na przejściówce w Sadrze.
    
    – Rozumiem. – Pomimo próby odwiedzenia ramienia Robert nie poluzował chwytu. – Przeszedłeś szkolenie?
    
    – Tak, Panie. Master Ron był moim prowadzącym.
    
    Robertowi nie umknęło nieznaczne załamanie w głosie. Uśmiechnął się w duchu do siebie.
    
    – Na plantacji byłeś? – spytał.
    
    – Nie, ale gdyby nie… – Zawahał się przez ułamek sekundy, jakby chciał coś ukryć. – Dostałem nakaz pracy w gospodarstwie na plantacji, nie do kopalni.
    
    – Gdyby nie…? – ...
    ... Robert wcisnął palec wskazujący głębiej, a niewolny mimowolnie opuścił ramię przed dotkliwym bólem, który sprawiał drętwienie całej kończyny.
    
    – Gdyby zarządca nie skierował mnie do służby pannie Rays, a Pani mnie nie zaakceptowała – dokończył na przyspieszonym oddechu, wyraźnie ucinając wytłumaczenie.
    
    Mężczyzna odrobinę zmniejszył torturę, choć był przekonany, że nie usłyszał do końca prawdy.
    
    – Cóż takiego sprawiło, albo… – przez chwilę skupił myśli. – Czym zasłużyłeś sobie na taki przywilej służenia?
    
    – Panie, nie wi… Sam się dziwię, ale z całych sił służę…
    
    – I nie chcesz trafić na plantację, prawda? – przerwał chłopakowi.
    
    – Oczywiście, Panie, że nie chcę! – Niewolnik starając się zapanować nad głosem, zapewnił gorliwie.
    
    – To gadaj, gnoju, prawdę! – Robert podniósł głos i ponownie sprawił, że niewolnik przyjął koślawą, niewygodną pozycję.
    
    – Mówię samiutką prawdę – zaskomlał przez zaciśnięte ze strachu gardło. – Nie śmiałbym…
    
    – To nie śmiej! Jak było z Drugim? Znasz go?
    
    – Oczywiście, że znam, jest pańskim osobistym, widziałem go kilka razy w rezydencji, a wczoraj…
    
    – I tylko tyle – zawiedziony, ponownie przerwał blondynowi. – Tylko tyle miałeś z nim do czynienia?
    
    – Tak jest, Panie! Nigdy nie wchodziłem do rezydencji, a w podziemiach minęliśmy się kilka razy. Po obroży poznałem, że jest osobistym…
    
    – Dobra, co dalej. – Robert pozwolił niewolnemu wyprostować się, zauważywszy, że nienaturalna pozycja utrudnia chłopakowi mówienie.
    
    – Dziękuję, ...
«1...345...18»