Arystokrata (XII)
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
bez seksu,
cierpienie,
polityka,
Autor: violett
... właśnie!
Kurwa, jakiej sprawie?
Robert potarł skroń, zaczynała go boleć głowa. Powinien się trochę przespać, przed nim był trudny dzień. To brak snu i napięcie sprawiły, że wyolbrzymił zajście z Justinem, obsesja nie dawała spokoju. Przecież Marta nie jest świadoma tarć pomiędzy nim a Martinem.
Tak, stanowczo przesadza i powinien się ogarnąć… Kurwa, ale gdzie jest Drugi?
Nie no, jednak coś jest na rzeczy i Robert był pewny, że stojący przed nim w nerwowym oczekiwaniu chłopak coś wie.
Irytujący skurwielek.
Niewątpliwie bał się Raysa, wydawał się uległy i zahukany, a jednak wyczuwał w nim jakąś przebiegłość.
Bez ostrzeżenia uderzył niewolnika w twarz.
– Gdzie jest Drugi? – zapytał spokojnie, chwytając niewolnego za gardło i popychając w głąb salonu. – Gdzie jest mój… – syknął z nagłego bólu – …osobisty?
Impet, z jakim podciął nogi niewolnemu, aby rzucić go na klęczki, sprawił, że naruszył świeżo opatrzoną ranę w okolicach ostatniego żebra. Wyraźnie poczuł, jak puścił jeden na pewno, a może i dwa szwy.
Robert usiadł delikatnie w rogu kanapy, a wciąż trzymany za kark mocnym chwytem niewolnik ukląkł tuż u jego stóp.
Rays, nie dając po sobie znać słabości, uspokoił oddech i powtórzył: – Drugi. Gdzie jest?
Alan chciał się odsunąć, ale zaciśnięte na przyczepach mięśni karku palce nie pozwoliły na najmniejszy ruch.
– Na dole, Panie… – wyszeptał z trudem.
– Na dole. A co on robi na tym dole? – Robert odchylił głowę do tyłu i przymknął ...
... powieki.
– Nie wiem, Panie! – Alan niemal krzyknął, gdy ból szyi zaczął się zwiększać.
– Nie wiesz… To spytam inaczej – co wiesz, głąbie jeden?!
– Nic nie wiem. – Niewolnik pochylił się ze złudną nadzieją zmniejszenia uścisku. – Drugiego przyprowadzono wieczorem do służenia…
– A jednak coś wiesz – Rays poluźnił nacisk palców – tylko kręcisz!
– Panie, nic nie kręcę, tak było! – Blondynek napiął mięśnie pleców, gdy ostre paznokcie zaczęły się wbijać we wrażliwą skórę.
– Kręcisz… Do służenia przybył Drugi, a rano odszedł… – przerwał na chwilę, by wtrącić szyderczo – przed wyjazdem twojej pani, oczywiście… popraw mnie, gnojku, jeśli źle zrozumiałem, inny niewolnik.
Robert zaklął w duchu i wyprostował się. Z trudem powstrzymał się przed odruchem spuszczenia gówniarzowi porządnego wpierdolu. Jednak ćmiący ból sprawił, że przez moment zastanowił się, czy wypada mu to zrobić, a przede wszystkim czy warto jeszcze bardziej narazić się siostrze. I tak nie będzie zachwycona już tym, co uczynił do tej pory, więc doszedł do wniosku, że zapanowanie nad chęcią użycia szybkiego i prostego sposobu zmuszenia chłopaka do współpracy, nie jest dobrym pomysłem, ale jedynym na zaoszczędzenie sobie jeszcze większych kłopotów.
Puścił szyję niewolnika i chwycił za włosy, aby swobodnie spojrzeć mu w twarz. Kątem oka zerknął na obrożę.
– Alan – przeczytał wygrawerowany napis. – Jesteś Alan… A więc, Alanie, osobisty sługo naszej umiłowanej Pani, zacznijmy ponownie naszą rozmowę. Gdzie ...