Arystokrata (XII)
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
bez seksu,
cierpienie,
polityka,
Autor: violett
... szczególnie że zawsze w dość krótkim czasie odkrywano i eliminowano zagrożenie u źródła, ale…
Teraz coś nie grało, bardzo nie grało. Niepokój towarzyszący Robertowi od dłuższego czasu zamienił się w obsesję i nie pozwalał mężczyźnie normalnie funkcjonować. Oddalenie od domu i siostry, a także niemożność kontrolowania i znikomy wpływ na podejmowane przez nią działania, doprowadzały go do furii.
Niemalże nie spał i nie jadł, w miarę normalnie funkcjonował dzięki alkoholowi i jakimś prochom, które dostawał od jednego z zatrudnionych na plantacji konowałów.
Z trudem panował nad emocjami.
Cisza i spokój miejsca, do którego wtargnął, poraziły go. Zapach perfum, kwiatów i niezrozumiała dla męskiej, przyzwyczajonej do spartańskich warunków natury, pewna miękkość subtelnego wnętrza, ukazała Robertowi jego prostackość. Odniósł wrażenie, że jak zwykły złodziejaszek wkradł się do świątyni. Niepewnie zrobił jeszcze kilka kroków. W bocznej wnęce, niewiele mniejszej niż pokój, w którym się znajdował, za olbrzymim parawanem wykonanym z kratowanego drewna ujrzał w lustrach, tworzących trzy ściany wokół łoża, krzątającą się niewolnicę.
Nie spostrzegła go, więc wycofał się z obrazem wysokiego, zaścielonego już łoża przed oczami, przyozdobionego kilkoma haftowanymi poduszkami, odbitego w trzech płaszczyznach, z dręczącymi myślami, że noc w nim mógł spędzić jego osobisty niewolnik.
– Gdzie ona jest? – warknął do niewolnego Marty, wychodząc na korytarz.
– Panna Rays, jak ...
... co rano, wyjechała konno – padła zdecydowana odpowiedź.
Robert wciągnął głośno powietrze do płuc.
– Nie mogłeś od razu tak powiedzieć!
– Próbowałem, Panie…
– A gdzie on jest?
– Nie wiem, o kim mówisz, Panie…
– Niewolnik, który spędził noc z moją siostrą.
– Został odesłany do rezydencji, jeszcze przed wyjściem panny Rays – odparł podążający za nim Alan.
Weszli do zalanego porannym słońcem salonu. Niezłe gniazdko uwiła sobie jego siostra. Przytulna samotnia z oddaną służbą, albo… – Kpisz sobie ze mnie? – albo kretynem w roli osobistego. – Nie ma go w rezydencji!
– Panie… – Blondyn zadrżał, wbił wzrok w podłogę i gorliwie zapewnił: – Sam… osobiście przekazałem niewolnika do przyjemności strażnikom funkcyjnym… Odszedł, zanim moja pani…
– Wiem, zanim twoja pani wyjechała… Ale, kurwa, nie ma go!
– Panie, może coś jeszcze z nim robią… może przygotowują… stąd na pewno odszedł!
Robert czujnie przyjrzał się chłopakowi. Nerwowe skubanie palcami spodni, wskazywało, że się boi albo coś ukrywa, albo jedno i drugie.
Nagle na myśl mu przeszło, że może Drugiego jednak nie ma w tym domu. To było możliwe… Czyżby Shlazing celowo go zwiódł? W jakim celu?
W sumie, z jednej strony mógł chcieć chronić Drugiego, nie pierwszy raz tak robił, ale z drugiej, rezerwacja była dla Marty, nie ośmieliłby się sam zadysponować. Chyba że współpracowali ze sobą.
Nie. Marta nie bawiłaby się w takie gierki. Ona po prostu jasno dałaby znać, co myśli o sprawie i… No ...